Recesja w połączeniu z inflacją kontynuuje zwycięski marsz przez gospodarki światowe. Główne banki centralne podnoszą stopy, aby zwalczyć rosnące ceny. Pojawili się już nawet mistrzowie. Na przykład Bank Rezerw Nowej Zelandii był liderem w usuwaniu bodźców wprowadzonych podczas pandemii i od października podniósł stopy procentowe do 175 punktów bazowych. Jednak na tle najwyższej inflacji od 30 lat (6,9%) RBNZ prawdopodobnie zdecyduje się na kolejną podwyżkę w najbliższą środę. Jeśli nowozelandzki regulator podniesie stopy o 50 punktów bazowych, będzie oznaczało to 10-krotny wzrost z rekordowo niskiego poziomu 0,25%.
Oczywiście głównym motorem wzrostu cen są surowce i energia. Zresztą zawsze są zwycięzcy i przegrani. Do pierwszych należą Stany Zjednoczone, które mają własne źródła energii, bądź też Australia, która eksportuje surowce. Do drugich z kolei należy Europa, która głównie kupuje. Podobnie jak Japonia. Trzecia co do wielkości gospodarka świata traci nie tylko na gwałtownym wzroście kosztów importu, ale też na twardej reakcji na pandemię w Chinach. W efekcie cierpi zarówno konsumpcja, jak i produkcja. Jak wynika z raportów, zamówienia na sprzęt w Japonii spadły w maju po raz pierwszy od trzech miesięcy. Według danych opublikowanych w poniedziałek wskaźniki cen nakładów inwestycyjnych spadły do -5,6%. Jest to tym bardziej imponujące na tle poprzedniego miesiąca, kiedy zamówienia podstawowe wzrosły gwałtownie o 10,8%. W marcu ich wzrost wyniósł 7,1%.
Gospodarka Japonii zmaga się z rosnącymi cenami importowanych surowców i rozwija się słabo. Słaby również jest japoński jen, który deprecjonuje ze względu na politykę banku centralnego kraju. Nie przewiduje się jednak zmian w polityce i działaniach Banku Centralnego przynajmniej w najbliższej przyszłości. W niedzielne wybory wygrała japońska partia rządząca (LDP). Niektóre media nazwały to zwycięstwo ponurym, gdyż w przeddzień wyborów, podczas kampanii wyborczej, został postrzelony jej lider Shinzo Abe. Jednak zwycięstwo jego partii pokazało, że reformy Abenomiki są akceptowane przez społeczeństwo, a więc będą kontynuowane.
Tymczasem "prezent" w postaci zmniejszenia liczby zamówień premier Fumio Kishida otrzymał właśnie w dniu, w którym wzmocniły się jego pozycje kierownicze w japońskim parlamencie. Ponadto rząd kraju nadal twierdzi, że zamówień na nowe samochody przybywa i są to oznaki ożywienia gospodarczego. Jednocześnie wielkie nadzieje wiąże się z odbudową rynków najbliższego partnera handlowego – Chin.
Jednak Chiny już od kilku miesięcy trochę wyróżniają się z tłumu. Podczas gdy cały świat, relatywnie rzecz biorąc, próbuje żyć w warunkach pandemii, chińskie władze ostro reagują nawet na pojedyncze przypadki COVID-19, wysyłając całe osiedla i miasta do kwarantanny, w tym nawet 25-milionowy Szanghaj. Środki antypandemiczne z całą pewnością wywarły presję na gospodarkę oraz na największy na świecie rynek motoryzacyjny. W ostatnich miesiącach sektor motoryzacyjny został mocno dotknięty:
- zwalczaniem COVID-19;
- surowymi ograniczeniami w wielu częściach kraju;
- niedoborem chipów;
- rosnącymi cenami surowców (zwłaszcza baterii do pojazdów elektrycznych);
- zakłóceniem łańcucha dostaw.
W związku z tym, ze względu na spadający popyt komercyjny, Chińskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów obniża prognozę sprzedaży na 2022 rok z 5,4% do 3,0% w porównaniu z 2021 rokiem.
Jednak władze chińskie stosują pewne zachęty w celu zwiększenia popytu konsumpcyjnego.
- W maju podatek od kupna do 5% dla samochodów o wartości poniżej 45 tysięcy dolarów i z silnikami o pojemności do 2 litrów obniżono 2 razy.
- Podjęto pewne kroki w celu zachęcenia do sprzedaży samochodów elektrycznych typu NEV, w tym dotacje na wymianę pojazdów benzynowych na pojazdy elektryczne.
- W niektórych miastach podniesiono limity dotyczące posiadania samochodów.
Taka polityka oczywiście była skuteczna. W czerwcu, po czterech miesiącach spadku, Chiny doświadczyły wzrostu sprzedaży samochodów (2,5 mln), czyli o 23,8% więcej niż rok wcześniej. W porównaniu z majem wzrost wyniósł 34,4%. Ponadto sprzedano o 129,2% więcej niż przed rokiem pojazdów elektrycznych (elektrycznych, benzynowo- elektrycznych, zasilanych wodorowymi ogniwami paliwowymi).
Aczkolwiek sprzedaż pojazdów użytkowych w Chinach znacznie spadła. Zwiększenie popytu na ciężarówki i autobusy wymaga przebudowy infrastruktury i aktywnej logistyki, a także większego wsparcia rządowego. Dlatego w poniedziałek na konferencji prasowej Chińskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów stwierdzono, że sprzedaż pojazdów użytkowych może spaść o 16% (do 4 mln). Nawet pomimo dobrych wyników sprzedaży samochodów w czerwcu, istnieją obawy, że popyt na nie ponownie spadnie. Według najnowszych danych w Chinach rośnie liczba zachorowań na COVID-19 (BA.5 Omicron), co oznacza, że będą nowe ograniczenia.