Para euro-dolar kontynuuje swój spadek. Do poziomu parytetu pozostało już tylko kilkadziesiąt punktów, więc osiągnięcie go może być tylko kwestią czasu. Większość strategów walutowych dużych banków nie ma wątpliwości, że spadki EUR/USD będą notowane na poziomie obszaru 1,0000. Wszystko zależy od przyszłych perspektyw pary. Innymi słowy, czy niedźwiedzie będą w stanie osiedlić się w obszarze 99. pozycji (czyli poniżej linii parytetu), czy też cel 1,0000 stanie się rodzajem trampoliny dla kolejnej korekty?
Na rynku w tej kwestii nie ma zgodności, choć z moich obserwacji wynika, że większość ekspertów wątpi w długoterminowy wzrost dolara. Nie kwestionując obecnej przewagi i dominacji dolara, wskazują oni na pewne sygnały, które są tutaj tylko kwestią czasu.
Przede wszystkim zwróć uwagę, że waluta amerykańska umacnia się głównie ze względu na umacnianie się nieryzykownych nastrojów na rynkach. W minionym tygodniu wróciło wiele kwestii o charakterze globalnym, które wcześniej stopniowo narastały. Na przykład ceny gazu w Europie gwałtownie wzrosły. Na koniec ubiegłego tygodnia 1000 m³ błękitnego paliwa szacowano na 1950 USD (wielomiesięczny poziom). Na tym tle ceny energii elektrycznej w Europie osiągnęły najwyższy poziom w całej historii obserwacji, zwłaszcza w Niemczech i Francji. Dodatkowo, ze względu na wyraźny wzrost kosztów importowanych nośników energii oraz osłabienie sektora produkcyjnego, bilans handlu zagranicznego Niemiec w maju po raz pierwszy od 1991 r. spadł do wartości ujemnych (deficyt wyniósł 1 mld euro).
Wszystkie te fundamentalne czynniki tworzą całość. Moim zdaniem to kryzys energetyczny najbardziej dotknął wspólną walutę, wywierając dodatkową presję na EUR/USD. Jednak ten impuls informacyjny może w najbliższej przyszłości osłabnąć, a nawet zniknąć całkowicie. Rząd Kanady poinformował, że zgodził się zrobić wyjątek od sankcji wobec Rosji i wysłać do Niemiec turbinę po konserwacji, niezbędną dla gazociągu Nord Stream-1. Co więcej, Stany Zjednoczone publicznie poparły tę decyzję, gdyż oczywiście została ona wcześniej uzgodniona z Waszyngtonem. Na wynik nie trzeba było długo czekać: cena gazu w Europie spadła o 12% podczas notowań giełdowych. Koszt sierpniowych kontraktów futures na hubie TTF w Holandii spadł do 1620 USD za 1000 m³. Przypomnę, że w piątek cena osiągnęła poziom 1950 USD. Można założyć, że w okresie średnioterminowym panika wokół zaostrzenia się kryzysu energetycznego w Europie zmniejszy się.
Kolejną lokomotywą umocnienia amerykańskiej waluty jest Rezerwa Federalna. Członkowie Fed są gotowi podnosić stopy procentowe w agresywnym tempie, nawet kosztem ewentualnej recesji. Prezes Fed Jerome Powell wielokrotnie powtarzał, że walka z wysoką inflacją to najważniejsze zadanie dla amerykańskiego banku centralnego (za co zresztą był krytykowany w Kongresie przez senatorów Demokratów). W ciągu ostatnich dwóch tygodni wielu przedstawicieli Fed już publicznie poparło pomysł podniesienia stopy na lipcowym posiedzeniu o 75 punktów. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli mówimy o oczekiwanym terminie zacieśniania polityki pieniężnej, to Fed zachowuje wiodącą pozycję względem innych banków centralnych, w tym Europejskiego Banku Centralnego.
Jest jednak jedno "ale". Stopa podwyżki stóp procentowych będzie zależeć od dynamiki wzrostu inflacji. Jeśli inflacja wykaże oznaki spowolnienia, Fed może złagodzić swoją politykę. A pierwsze sygnały w tym zakresie już są – najnowszy raport o wzroście podstawowego wskaźnika cen konsumpcyjnych w Stanach Zjednoczonych (PCE) rozczarował dolarowych byków. Publikacja pokazała spowolnienie wzrostu tego najważniejszego dla Fed wskaźnika inflacji. Co więcej, trzeci miesiąc z rzędu zanotowano spadkową dynamikę w ujęciu rocznym.
W tym kontekście kluczową rolę (przynajmniej w okresie średnioterminowym) odegra wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, którego czerwcowe dane zostaną opublikowane w środę. Jeśli raport ten również zawiedzie byki dolarowe, para EUR/USD prawdopodobnie nie będzie w stanie utrzymać się poniżej celu 1,0000, nawet jeżeli chwilowo spadnie poniżej poziomu parytetu.
Jeśli mówimy o "sprzymierzeńcach" dolara, nie sposób nie wspomnieć o koronawirusie, który również wzmacnia nieryzykowne nastroje na rynkach. Faktem jest, że w wielu krajach europejskich wybuchła epidemia COVID-19 z powodu mutacji szczepu Omikron. Unia Europejska jednak nie prowadzi polityki zerowej tolerancji (w przeciwieństwie do Chin), jak dotąd urzędnicy UE zalecają jedynie przyjęcie przypominającej dawki szczepionki. Przypomnę, że większość państw w regionie europejskim zniosła prawie wszystkie ograniczenia związane z koronawirusem wprowadzone w 2020 r. I najwyraźniej władzom nie spieszy się do kolejnych lockdownów.
Tym samym, biorąc pod uwagę dominujący obraz fundamentalny (wzrost nieryzykownych nastrojów, jastrzębie nastawienie Fed, wybuch koronawirusa, groźba recesji), mamy obecnie popyt na dolara amerykańskiego. Jeśli jednak mówimy o perspektywach długoterminowych, obraz nie jest tak wyraźny. Może to oznaczać, że niedźwiedziom EUR/USD trudno będzie utrzymać się poniżej poziomu parytetu. Dlatego do krótkich pozycji należy podchodzić z dużą ostrożnością. Moim zdaniem, teraz wskazane jest branie pod uwagę shortów tylko przy solidnych korektach (przykładem tego była piątkowa korekta). Cele spadku to 1,0100, 1,0050, 1,0030.