W miniony czwartek rynek złota rozczarował wielu inwestorów z powodu silnych wahań w ciągu dnia. Ceny wzrosły wówczas do sesyjnego szczytu 1 976,50 USD, najwyższego poziomu od 1,5 roku.
Jednak niektórzy analitycy twierdzą, że istnieje ryzyko wykorzystania złota jako geopolitycznej przystani, więc inwestorzy powinni traktować metal w perspektywie długoterminowej, zamiast skupiać się na jego dziennej zmienności.
Nie ulega wątpliwości, że trwający na Ukrainie konflikt w znaczący sposób wpłynie na światową gospodarkę, zwłaszcza że kraj ten jest trzecim największym eksporterem pszenicy i ważnym graczem na rynku energetycznym. Napięcie zagraża globalnym łańcuchom dostaw żywności i energii, potencjalnie zwiększając inflację.
Wysoka inflacja spowodowała wzrost cen złota na długo przed wybuchem konfliktu.
Według doniesień w piątek ceny konsumpcyjne w USA wzrosły bardziej niż oczekiwano, a bazowy PCE, preferowany przez Rezerwę Federalną wskaźnik inflacji, wzrósł do 5,2%.
Ceny konsumpcyjne w Kanadzie również osiągnęły nowy najwyższy poziom od 30 lat, a rosnące ceny w Europie mogą doprowadzić do nowej recesji.
Tymczasem siła nabywcza stale spada, co oznacza, że spadnie konsumpcja.
Presja inflacyjna również podnosi stopy procentowe, a rentowność 10-letnich obligacji oscyluje wokół 2%. Ta sytuacja zwiększy zmienność na rynkach akcji, zmuszając inwestorów do ograniczenia ryzyka.
W tej chwili najważniejsze pytanie dla inwestorów brzmi: gdzie zainwestować swój kapitał? Mimo że rentowność obligacji wzrosła do 2%, nadal jest to realna strata pieniądza przy inflacji 5,2%.
Złoto to jeden z ostatnich filarów bezpieczeństwa na globalnym rynku finansowym. Nie jest skorelowane z akcjami i nie wiąże się z ryzykiem kontrahenta, co czyni je ważnym narzędziem dywersyfikacji. Tak więc, chociaż dzienna akcja cenowa złota może być rozczarowująca, nadal jest ważnym atutem dla inwestorów.