Aussie źle zareagował na wiadomość, że Omicron dotarł do Zielonego Kontynentu. Kraj właśnie zakończył serię długotrwałych lockdownów po wiosenno-letnim wybuchu zakażeń. W szczególności w największym australijskim stanie Wiktoria nie tak dawno zniesiono szósty lockdown. W największym mieście w kraju, Sydney, 100-dniowy lockdown zakończył się zaledwie miesiąc temu – w połowie października (większość ograniczeń została zniesiona, ale tylko dla zaszczepionych). Ciężka kwarantanna wstrząsnęła rynkiem pracy. Stopa bezrobocia w październiku wzrosła do 5,2%, podczas gdy prognozowano wzrostu do 4,8%. Wskaźnik wykazał wzrost po 10-miesięcznym spadku. Wynik październikowy jest najgorszy od kwietnia bieżącego roku. Rozczarowujące było również tempo wzrostu liczby zatrudnionych. Przy prognozie wzrostu do 50 tys. wskaźnik spadł o 46 tys. i znalazł się w strefie ujemnej. We wrześniu i sierpniu ten wskaźnik również znajdował się w strefie ujemnej.
Bank Rezerw Australii odniósł się ze zrozumienem do tego negatywnego trendu. Regulator przyjął postawę wyczekującą, obserwując proces ożywienia gospodarczego po przedłużającym się lockdownie. I choć niekorzystnie dane z australijskiego sektora pozarolniczego położyły kres kwestii możliwego przyspieszenia tempa ograniczania programu stymulacyjnego, to Bank Centralny nie zrewidował swoich planów dotyczących jego zakończenia. Urzędnicy RBA powiedzieli, że do połowy lutego przyszłego roku będą wydawali na zakup rządowych papierów wartościowych 4 miliarda tygodniowo. Według ogólnych prognoz na lutowym posiedzeniu program QE zostanie zmniejszony do 3 mld.
Dlatego nowe "zagrożenie koronawirusem" wyraźnie wpłynęło na pozycję Aussiego. Jeśli największe stany kraju zostaną ponownie poddane kwarantannie, RBA odroczy kolejną rundę programu QE.
Do tej pory niektóre rządy stanowe wprowadziły prewencyjne ograniczenia. Na przykład rządy Nowej Południowej Walii i Wiktorii nałożyły 72-godzinną izolację na wszystkich w pełni zaszczepionych podróżnych przybywających z zagranicy, niezależnie od tego, skąd pochodzą. Nastąpiło to po tym, jak u dwóch podróżników (którzy przybyli z Doha) w Nowej Południowej Walii zdiagnozowano nowy wariant wirusa. Obie osoby są w pełni zaszczepione, a choroba przebiega bezobjawowo. Jednak ten incydent wstrząsnął całą Australią, wywierając presję na Aussiego.
Dodatkową presję na dolara australijskiego wywarł wiceszef RBA Guy Debell. Z jednej strony jego przemówienie nie było poświęcone perspektywom polityki pieniężnej Banku Centralnego (forum poświęcone było problemom rdzennej ludności Australii), ale jednocześnie odpowiadając na pytania dziennikarzy, dał jasno do zrozumienia, że regulator będzie trzymał się polityki politycznej w dającej się przewidzieć przyszłości. W tej kwestii poparł swojego "szefa", który ostatnio wypowiadał się podobnie. Przypomnę, że szef banku centralnego Philip Lowe po wynikach ostatniego posiedzenia regulatora kategorycznie wykluczył możliwość zaostrzenia parametrów polityki pieniężnej w ciągu najbliższego roku. Jednocześnie szef RBA zauważył, że jastrzębie oczekiwania rynku "są skrajnie nierealne" (mówiono o ewentualnej podwyżce stóp w przyszłym roku). Lowe powiedział również, że optymistyczne szacunki dotyczące procesów ożywienia "nie wskazują, że stopa na pewno zostanie podniesiona przed 2024 rokiem". Według niego ta kwestia jest niepewna, dlatego najprawdopodobniej kurs utrzyma się na obecnym poziomie do wyznaczonej daty granicznej. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, można przypuszczać, że stanowisko RBA w tej kwestii nie zmieni się w dającej się przewidzieć przyszłości.
Jeśli chodzi o cieszący się złą sławą nowy szczep, wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała wczoraj, że nie ma wystarczających danych, aby powiedzieć, że Omicron jest bardziej niebezpieczny niż Delta. Ponadto WHO nie ma danych na temat tego, czy ten wariant prowadzi do cięższego przebiegu choroby. Tutaj możemy operować tylko danymi z Ministerstwa Zdrowia Republiki Południowej Afryki. Według szefa ministerstwa tego południowoafrykańskiego kraju gwałtowny wzrost liczby nowych przypadków Covid w ciągu ostatnich kilku tygodni "nie doprowadził do znaczącego wzrostu liczby hospitalizowanych".
Fundamentalne dane na parze AUD/USD przemawiają na korzyść dolara australijskiego. Jednocześnie krótkie pozycje wyglądają na ryzykowne, ponieważ niedźwiedzie (jak na razie) bezskutecznie testują poziom wsparcia 0,7100. Sprzedawcy przeprowadzają "najazdy" na poziom 0,70, ale wracają do obszaru 0,7110-0,7120. Warto rozważyć sprzedaż dopiero po umocnieniu poniżej 0,7100. W tym przypadku pierwszym (i jak dotąd głównym) celem będzie cel 0,7050 - jest to dolna linia wskaźnika Bollinger Bands na wykresie D1.