Dolar australijski w parze z walutą amerykańską spadł wczoraj o ponad 150 punktów po błyskawicznym wzroście do 79. figury. Niewątpliwie spadek kursu AUD/USD wynikał przede wszystkim z umocnienia greenbacka, który zareagował na bezprecedensowy wzrost inflacji w Stanach Zjednoczonych. W rezultacie traderom aud/usd nie udało się utrzymać w przedziale 0,7820-0,7990 i para powróciła do korytarza cenowego 0,7680-0,7790.
Tak więc głównym motorem spadku kursu aud/usd był dolar, który wczoraj dominował na całym rynku. Tym razem amerykańska waluta nie potrafiła zignorować mocnego raportu makroekonomicznego. Gwałtowny wzrost inflacji ponownie poruszył kwestię wcześniejszego ograniczenia luzowania ilościowego i wzrostu stopy procentowej. Wczoraj wśród traderów panowały jastrzębie nastroje, co pozwoliło dolarowi na umocnienie pozycji wobec koszyka głównych walut. Wczorajsze wydanie naprawdę zaskoczyło. Ogólny wskaźnik cen konsumpcyjnych przy prognozie wzrostu do 3,6% (z 2,6% w marcu), okazał się na poziomie 4,2%, znacznie przekraczając docelowy poziom Rezerwy Federalnej. W ujęciu miesięcznym wskaźnik również wszedł do zielonej strefy, osiągając poziom 0,8%. Jednocześnie eksperci oczekiwali spowolnienia do 0,2%. De facto wskaźnik ten systematycznie rośnie czwarty miesiąc z rzędu, osiągając najwyższy poziom od wiosny 2016 roku. Inflacja bazowa nas również ucieszyła. W ujęciu rocznym bazowy CPI (z wyłączeniem żywności i energii) podskoczył do 3 proc., podczas gdy prognozowano wzrost do 2,3 proc.
Te optymistyczne liczby ponownie przypomniały traderom, że Fed może być zmuszony do powstrzymania wzrostu inflacji poprzez zaostrzenie parametrów polityki pieniężnej. Po wczorajszej publikacji rynek podniósł do 100% prawdopodobieństwo podwyżki stóp w okresie od marca do czerwca 2023 r., podczas gdy prawdopodobieństwo podwyżki stóp na grudniowym posiedzeniu przyszłego roku wzrosło do 80%.
Jednocześnie, pomimo zwiększonej zmienności par dolarowych, reakcja waluty amerykańskiej była nadal powściągliwa. Indeks dolara amerykańskiego z jednej strony odszedł od kilkutygodniowych minimów, z drugiej jednak pozostał na poziomie 90. figury. Taka dynamika nie zgadza się z przełomowym wzrostem głównych wskaźników inflacji.
Wszystko to sugeruje, że inwestorzy nadal wątpią, czy Fed ponownie rozważy swoje gołębie stanowisko. I moim zdaniem te wątpliwości są w pełni uzasadnione. Przecież nie zapominajmy, że członkowie amerykańskiego regulatora przewidzieli realizację takiego scenariusza, ale jednocześnie wcześniej zapewniali traderów, że preferują politykę akomodacyjną. Istota gołębiego stanowiska Fed sprowadza się do kilku tez. Po pierwsze, według Fed wzrost inflacji będzie przejściowy i zatrzyma się w drugiej połowie roku. Po drugie, zdaniem przedstawicieli Banku Centralnego, nagły wzrost inflacji to efekt niskiej bazy z zeszłego roku, kiedy kryzys spowodowany koronawirusem zaczął się w pełni objawiać. No i po trzecie, członkowie regulatora niestrudzenie powtarzają, że Fed potrzebuje stałego wzrostu inflacji, a nie jednorazowego jej skoku. "Jednorazowy sukces nie jest trendem" - ten postulat usłyszymy niejednokrotnie od przedstawicieli Fed.
Nawiasem mówiąc, powyższe tezy, w takiej czy innej interpretacji, wypowiedział wczoraj wiceprezes Rezerwy Federalnej Richard Clarida, komentując opublikowane dane. Z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że reszta jego kolegów, w tym Jerome Powell, zajmie podobne stanowisko.
Nie należy również zapominać o nieudanych Nonfarmach. Kwietniowe dane z rynku pracy znacznie odbiegały od prognoz, odzwierciedlając "niezdrowe trendy" w tym obszarze. Jednocześnie zdaniem wielu przedstawicieli Fed wzrost inflacji powinien iść "ramię w ramię" z silnym zatrudnieniem.
Innymi słowy, wczorajsza publikacja, chcąc nie chcąc, spowodowała, że kwestia przedterminowego zwijania programu QE jest znów na porządku dziennym, wzmacniając tym samym pozycję amerykańskiej waluty. Jednak biorąc pod uwagę dotychczasową retorykę Fed, można założyć, że dolar nie będzie w stanie zorganizować długoterminowego wzrostu. Z dużym prawdopodobieństwem członkowie Rezerwy Federalnej odrzucą "jastrzębie" zamiary, niwelując odpowiadające im oczekiwania dolarowych byków. Fakt ten wywrze znaczną presję na dolara.
Jednak w tej chwili dolar nadal się porusza pod wpływem wczorajszych danych - m.in. w parze z australijską walutą. Najprawdopodobniej niedźwiedzie aud/usd będą w stanie spaść do dolnej granicy przedziału 0,7680-0,7790, czyli do dolnej linii wskaźnika Wstęg Bollingera na wykresie dziennym. Długie można rozpatrywać od poziomu 0,7680 do poziomu 0,7740 (pośredni poziom oporu, który odpowiada linii Kijun-sen na tym samym wykresie).