Para GBP/USD zatrzymała się we flacie w oczekiwaniu na wzrost zmienności. Dziś odbędzie się kolejne posiedzenie Banku Anglii, po którym funt albo skoczy w górę, albo ponownie sprawdzi granice 37. figury.
Z kolei dolar zwiesił głowę: sprzeczna retoryka sekretarz skarbu Janet Yellen, która nieoczekiwanie zdecydowała się spekulować na temat perspektyw polityki pieniężnej, początkowo zainspirowała dolarowe byki, ale potem ich rozczarowała. W ciągu jednego dnia Yellen złożyła zasadniczo przeciwne oświadczenia. Najpierw zapowiedziała, że Fed może być zmuszony do podniesienia stóp procentowych (tym samym zapobiegając przegrzaniu gospodarki). Ale potem zaprzeczyła własnym słowom, mówiąc, że nie spodziewa się zaostrzenia polityki pieniężnej. Jednocześnie Yellen dodała, że nie ma prawa formułować zaleceń dla Fed. O przyczynach tego incydentu można długo mówić, ale fakt pozostaje faktem: szef Departamentu Skarbu USA nie nalegała na zaostrzenie parametrów polityki pieniężnej. W odpowiedzi na słowa Yellen, niektórzy członkowie Fed przypomnieli wczoraj traderom o ich przywiązaniu do polityki akomodacyjnej.
W szczególności szef Federal Reserve Bank of Boston, Eric Rosengren, powiedział wczoraj, że jest za wcześnie, aby mówić o ograniczaniu luzowania ilościowego i (tym bardziej) podnoszeniu stóp procentowych. Jego zdaniem wzrost inflacji będzie przejściowy, a rynek pracy osiągnie pełne zatrudnienie nie wcześniej niż w drugiej połowie przyszłego roku. Jednocześnie był sceptyczny co do opinii, że inflacja może "stać się problemem" dla gospodarki USA. Podobną myśl wyraziła wczoraj Loretta Mester, prezes Fed of Cleveland. Jej zdaniem spodziewany wzrost inflacji w tym roku nie będzie "stałym wzrostem spełniającym wymagania Fed w zakresie zacieśnienia polityki pieniężnej". Wyraziła też dość ciekawy pomysł - według niej Fed nie zareaguje na silne wskaźniki rynku pracy "przy braku presji inflacyjnej". Innymi słowy, zdaniem Mester, silnemu zatrudnieniu powinno towarzyszyć silna inflacja. Tutaj należy przypomnieć, że dosłownie jutro zostaną opublikowane dane pozarolnicze za kwiecień, co powinno odzwierciedlać spadek bezrobocia do 5,8%. Jednak na tle powyższego stanowiska Mester reakcja rynku na publikację może być stonowana.
W ten sposób członkowie Rezerwy Federalnej pospiesznie zaprzeczyli, że regulator ma "jastrzębie" zamiary, a sama Janet Yellen cofnęła swoje słowa, reagując na sprowokowaną zmienność. Oznacza to, że funt w parze z dolarem będzie miał "swobodę działania" - dzisiejsze zachowanie pary GBP/USD będzie całkowicie zależało od wyników majowego posiedzenia Banku Anglii.
Należy tu zaznaczyć, że w ostatnich tygodniach w Wielkiej Brytanii pojawiły się dość mocne raporty makroekonomiczne, które wskazują na ożywienie krajowej gospodarki. Tak więc przed zeszłym tygodniem poznaliśmy lutowe dane z rynku pracy - nawet w okresie ścisłego lockdownu bezrobocie wykazywało tendencję spadkową. Natomiast poziom średnich zarobków konsekwentnie rośnie. Inflacja jest słaba, ale wciąż rośnie (w szczególności główny wskaźnik cen konsumpcyjnych powrócił do poziomu 1,1%). Traderzy byli również zadowoleni z danych o sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii. Wskaźniki marcowe znaleźli się w "zielonej strefie", aktualizując roczne maksimum.
Takie wyniki pozwalają liczyć na zaostrzenie retoryki członków brytyjskiego regulatora. Jednak ostatnie wystąpienia przedstawicieli Banku Anglii sygnalizują, że Bank Centralny zignoruje publikacje z ostatnich tygodni, zachowując ostrożne stanowisko. W szczególności przedstawicielka Banku Centralnego Sylvanas Tenreiro odniosła się ostatnio sceptycznie do wzrostu wskaźników inflacji, podkreślając, że w tej chwili "ważne jest, aby odróżnić stały wzrost inflacji od przejściowej zmienności". Podobne stanowisko wyrazili niektórzy inni przedstawiciele brytyjskiego banku centralnego. Na przykład Gertjan Vlieghe wielokrotnie powtarzał, że "stopa procentowa nie powinna być związana z krótkoterminowym stanem gospodarki".
Moim zdaniem dzisiaj Bank Anglii da jasno do zrozumienia, że brytyjskiemu regulatorowi jest jeszcze daleko do zaostrzenia parametrów polityki pieniężnej. Fakt ten może wywrzeć znaczną presję na funta, zwłaszcza na tle dość mocnych raportów makroekonomicznych, szeroko zakrojonej kampanii szczepień i osłabienia ograniczeń. Wszystkie te czynniki przyczyniają się do wzmocnienia "jastrzębich" oczekiwań, jednak moim zdaniem brytyjski regulator nie będzie się spieszył z takimi wnioskami.
Z technicznego punktu widzenia sytuacja jest niepewna. Para GBP/USD na wykresie dziennym znajduje się w chmurze Kumo, w pobliżu środkowej linii BB. Wskaźniki trendów "milczą", odzwierciedlając niezdecydowanie zarówno kupujących, jak i sprzedających parę. Poziom wsparcia (cel ruchu południowego) to 1.3800 - dolna granica chmury Kumo. W ciągu ostatnich trzech tygodni niedźwiedzie GBP/USD kilkakrotnie próbowały zejść niżej, ale na próżno. Dlatego poziom ten działa jak bezpieczna cytadela cenowa, do której podboju potrzebujesz dość znaczącego powodu informacyjnego. Moim zdaniem, jeśli Bank Anglii nie spełni dziś "jastrzębich" oczekiwań rynku, funt ograniczy się do 100-punktowego spadku w kierunku 38. figury.