4-godzinowy przedział czasowy
Szczegóły techniczne:
Górny kanał regresji liniowej: kierunek - w dół.
Dolny kanał regresji liniowej: kierunek - w dół.
Średnia ruchoma (20; wygładzona) - w dół.
CCI: -135,3692
Para walutowa EUR/USD kontynuowała spadki w pierwszym dniu handlowym nowego tygodnia. Normalnie, spokojnie, jak gdyby nie przekroczyła 350 punktów w dół w ciągu ostatnich siedmiu dni handlowych. Amerykańska waluta uzyskała nieoczekiwane wsparcie ze strony rynku w ciągu ostatnich dwóch tygodni i nadal "wykorzystuje ten moment". Nadal uważamy, że wzrost wartości dolara amerykańskiego wynika z całej grupy czynników, a nie tylko ze wzrostu rentowności 10-letnich obligacji skarbowych. Wystarczy spojrzeć na funta i od razu pojawia się pytanie, dlaczego w takim razie brytyjska waluta nie spada? Ogólnie rzecz biorąc, oczywiście funt wykazał spadek w ciągu ostatniego półtora tygodnia, ale wcześniej kontynuował silny trend wzrostowy i prawie codziennie aktualizował swoje 2,5-letnie szczyty. Oznacza to, że funt był korygowany tylko przez ostatnie półtora tygodnia, w przeciwieństwie do euro, które spada od dwóch miesięcy. Na przykład funt szterling poruszał się w poniedziałek głównie w trendzie bocznym. Okazuje się, że wzrost rentowności amerykańskich obligacji rządowych to nie jedyny czynnik, który jest obecnie brany pod uwagę przez traderów. Z naszego punktu widzenia europejska waluta traci na wartości ze względów technicznych (w końcu nie należy zapominać, że wzrost poprzedzający ten spadek trwał prawie 11 miesięcy i w tym czasie waluta euro wzrosła o 17 centów, choć nie było pozytywnych wiadomości z Europy). Również gospodarka amerykańska odradza się w znacznie szybszym tempie niż europejska, jednak w tej chwili jest to miecz obosieczny. Gdyby gospodarka amerykańska rosła w szybszym tempie w normalnych spokojnych czasach, czynnik ten dałby dolarowi ogromną przewagę nad euro. Jednak obecnie gospodarka amerykańska odbudowuje się po znacznie większym spadku w drugim kwartale ubiegłego roku niż europejska, a biliony dolarów, które zostały w nią przelane, mogą w przyszłości być powodem poważnych problemów dla Stanów Zjednoczonych. Ogólnie rzecz biorąc, amerykańska ludność otrzymała pieniądze w ciągu ostatniego roku tylko po to, aby pobudzić popyt. Oczywiście w kontekście każdego Amerykanina kwoty te nie były zbyt duże, ale w sumie do amerykańskiej gospodarki wprowadzono co najmniej 4 biliony dolarów, z czego większość po prostu wydrukowano, a pewną część wprowadzono do gospodarki na zasadzie nieodwołalności ("pieniądze z helikoptera"). Tak więc, aby pobudzić wzrost, wystarczy wyrzucić pieniądze z helikoptera, ale co zrobić, gdy wkrada się inflacja? W końcu te biliony dolarów nie znikną ot tak - nie można ich po prostu wycofać z rynku. Spowodują one wzrost inflacji, który trzeba będzie powstrzymać. Jak to zrobić, skoro rynek pracy jeszcze się nie ożywił? Fed jak zwykle ma tylko dwie opcje. Albo ograniczyć program luzowania ilościowego i programy przeciwdziałania pandemii, albo podnieść kurs. Nie ma sensu go podnosić, dopóki rynek pracy nie osiągnie poziomu sprzed kryzysu. Dlatego w najbliższej przyszłości może rozpocząć się redukcja programu QE, lecz Jerome Powell odrzucił te oczekiwania rynku w swoich ostatnich przemówieniach, jak i również możliwość ukierunkowania krzywej dochodowości obligacji rządowych. A wcześniej Powell powiedział, że inflacja będzie mogła przekroczyć poziom 2%, aby skompensować okresy niskiej inflacji. W ten sposób Stany są na drodze do reflacji. W każdym razie najpierw trzeba poczekać, aż inflacja wzrośnie, a inwestorzy mają co do tego duże obawy. Owszem, gospodarka USA rozwija się obecnie w wysokim tempie, ale jej dług publiczny, który wymaga obsługi, również rośnie w wysokim tempie, jak i obawy inwestorów dotyczące przyszłej inflacji. Przecież wzrost rentowności obligacji skarbowych to nie tylko liczba odzwierciedlająca roczny dochód posiadaczy papierów wartościowych. Jest to wskaźnik, który odzwierciedla popyt na obligacje w tej chwili. Jeśli rentowność rośnie, to popyt na obligacje spada. W związku z tym rząd USA nie przyciąga dodatkowych środków (funduszy kredytowych), które chciałby przyciągnąć, w związku z tym jest zmuszony odpowiednio podnieść oprocentowanie. W przyszłości będzie zmuszony zapłacić więcej posiadaczom obligacji skarbowych. Zatem wzrost rentowności amerykańskich papierów skarbowych jest teraz mieczem obosiecznym. Szybkie tempo ożywienia w gospodarce USA jest takie samo, dlatego uważamy, że umocnienie dolara nie będzie długoterminowe.
Nie należy też zapominać, że w nadchodzących miesiącach do amerykańskiej gospodarki wpłyną dodatkowe 2 biliony dolarów, co zostało zatwierdzone przez Senat USA w zeszły weekend. Tym samym podaż pieniądza w Stanach Zjednoczonych będzie nadal rosła, co nie wpłynie na kurs dolara. Oczywiście ten czynnik można zrównoważyć innymi czynnikami. Na przykład Unia Europejska ogłosi nowy pakiet stymulacyjny w wysokości 4 bilionów euro lub gospodarka UE będzie się nadal kurczyć zamiast ożywiać w 2021 r., ale jak dotąd nie widzimy żadnych rzeczywistych czynników, które mogłyby zrównoważyć te dodatkowe 2 biliony dolarów w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście pewien efekt łagodzący może mieć 750 mld euro z funduszu naprawczego, które zostaną rozdzielone w formie dotacji między kraje UE. Należy jednak pamiętać, że pieniądze te, chociaż zostaną wprowadzone do gospodarki, będą wykorzystane na odbudowę najbardziej dotkniętych gałęzi przemysłu, a nie wypadną z helikoptera, jak w Stanach Zjednoczonych. A kwota jest dwa razy mniejsza niż w USA. Dlatego uważamy, że wskaźniki podaży pieniądza w UE i USA będą jednymi z najważniejszych w 2021 r. W tym też roku amerykańska waluta będzie nadal pozostawać pod presją. Obecne umocnienie dolara względem euro może być banalną techniczną korektą wobec 11-miesięcznego trendu wzrostowego lub osłabieniem przed kolejną rundą tego bardzo wzrostowego trendu. To nasza podstawowa hipoteza na najbliższe miesiące i rok 2021. Tak jak poprzednio, zalecamy ostrożne traktowanie wszelkich fundamentalnych wniosków i upewnienie się, że są one technicznie potwierdzone. Przypominamy, że wszystko na świecie może się bardzo szybko zmienić i mogą pojawić się nowe czynniki, które inaczej wpłyną na euro i dolara. Nikt nie mógł wywołać pandemii ani wojny handlowej między Chinami a Stanami Zjednoczonymi.
Zmienność pary walutowej euro/dolar na dzień 9 marca wynosi 90 punktów i jest określana jako "wysoka". Dlatego oczekujemy, że dziś para będzie poruszać się pomiędzy poziomami 1,1766 i 1,1946. Odwrócenie wskaźnika Heiken Ashi do góry może sygnalizować rundę korekty w górę.
Najbliższe poziomy wsparcia:
W1 – 1,1841
W2 – 1,1780
W3 – 1,1719
Najbliższe poziomy oporu:
O1 – 1,1902
O2 – 1,1963
O3 – 1,2024
Zalecenia handlowe:
Para EUR/USD nadal spada. Dlatego dzisiaj zaleca się utrzymywanie otwartych pozycji krótkich z celami 1,1841 i 1,1780 do momentu pojawienia się wskaźnika Heiken Ashi. Zalecamy rozważenie zleceń kupna, jeśli para ustabilizuje się powyżej średniej ruchomej, przy pierwszym celu 1,2085.