Koszt ropy naftowej dziś rano wykazuje niewielkie zmiany w związku z wiadomością, że przywódcy Partii Republikańskiej w Senacie Stanów Zjednoczonych ogłosili chęć powrotu do negocjacji w trudnej i czasowo zawieszonej kwestii nowych środków stymulacyjnych dla gospodarki kraju.
Cena kontraktów terminowych na ropę Brent z dostawą w styczniu na rynku w Londynie lekko wzrosła (o 0,05%, czyli 0,02 USD), co przesunęło ją do poziomu 44,22 USD za baryłkę. Przypomnijmy, że wczorajsza sesja zakończyła się na minusie: cena kontraktów na zamknięcie sesji spadłą o 0,3% czyli 0,14 USD, a cena umocniła się na poziomie 44,2 USD za baryłkę.
Cena kontraktów terminowych na ropę lekką WTI z dostawą w grudniu tego roku rano na elektronicznej platformie handlowej w Nowym Jorku pozostała bez zmian, tzn. na poziomie odnotowanym na zamknięciu wczorajszej sesji giełdowej (około 41,74 dolarów za baryłkę). Dzień wcześniej jednak nie było tak znaczące, ale nadal spadek jego wartości o 0,2%, czyli 0,08 USD.
Przypomnijmy, że grudniowe kontrakty terminowe na ropę naftową WTI kończą się dziś wraz z zamknięciem sesji handlowej. Kontrakty futures na WTI z dostawą w styczniu idą w dół dzisiaj: ich cena spadła o 0,05% lub 0,02 USD rano, podczas gdy obecna wartość jest równa 41,88 USD za baryłkę. Sesja giełdowa w czwartek zakończyła się dla nich negatywną notą: spadek wyniósł 0,3%, czyli 0,11 USD, a ostateczna cena zatrzymała się na poziomie 41,9 USD za baryłkę.
Jeszcze wczoraj do prasy dotarły wieści, że Mitch McConnell, reprezentujący w Senacie mniejszość demokratyczną, wyraził zgodę na ponowne rozpoczęcie rozmów w sprawie wprowadzenia kolejnej porcji bodźców finansowych na terytorium USA. Przypomnijmy, że wcześniej nie podjęto ostatecznej decyzji w sprawie tego problemu, ponieważ najpierw proces negocjacji utknął w martwym punkcie, a następnie został przełożony w związku z wyborami prezydenckimi w kraju. Tymczasem liczba zakażeń koronawirusem w Ameryce szybko rośnie, co prowadzi rząd do zastanowienia się nad surowymi środkami ograniczającymi, które nie będą miały korzystnych konsekwencji dla gospodarki. Dlatego kwestia bodźców finansowych jest teraz szczególnie dotkliwa.
Zaledwie wczoraj Uniwersytet Johnsa Hopkinsa odnotował rekordową liczbę nowych przypadków koronaawirusa w Stanach Zjednoczonych. Wzrost ten wyniósł 185,76 tys. przypadków, czego nie odnotowano nawet podczas pierwszej fali ciężkiej. Z tego powodu władze lokalne pośpiesznie ogłosiły wprowadzenie środków ograniczających. W szczególności gubernator Kalifornii wprowadził godziny policyjne na terytorium większości dystryktu prawie do końca grudnia tego roku.
Ponadto w Stanach Zjednoczonych w bieżącym tygodniu środki kwarantanny zostały zaostrzone, ponieważ nowe anty-rekordy dotyczące liczby zakażeń i zgonów są przełamywane praktycznie każdego dnia. A przed nami tradycyjny okres wakacyjny, który może jeszcze bardziej pogorszyć i tak już trudną sytuację.
Jednak już wstępne sondaże pokazują, że łączna liczba Amerykanów, którzy zamierzają odwiedzić swoich bliskich z okazji Święta Dziękczynienia, spadła o około 45% w porównaniu z liczbą zanotowaną w zeszłym roku. I to nawet pomimo tego, że koszt benzyny w Stanach spadł do najniższych poziomów dla tej pory roku, które ostatnio odnotowano cztery lata temu.
Pocieszająca jest również wiadomość, że szczepionka, którą wspólnie opracowali Pfizer i BioNTech, może zostać dzisiaj zgłoszona władzom rządowym do zatwierdzenia. Jednak w świetle ostatnich trendów uczestnicy rynku nie spieszą się z pochopną radością z tego powodu.