Funt w parze z dolarem wczoraj skoczył o ponad 250 punktów - jest to maksymalny wzrost śróddzienny w ciągu ostatnich 7 miesięcy. Nawet bez otwierania kanału informacyjnego można było wyciągnąć jednoznaczny wniosek, że taki start był spowodowany pytaniem Brexit: raporty makroekonomiczne, nawet te najważniejsze, nie mają praktycznie żadnego wpływu na dynamikę brytyjskiej waluty. Na przykład wczoraj para GBP/USD zaktualizowała prawie 3-tygodniowe maksimum na tle rozczarowujących danych na temat wzrostu brytyjskiej gospodarki i produkcji przemysłowej. Sugeruje to, że funt jest nieco podatny na wszelkie prognozy - zarówno długoterminowe, jak i krótkoterminowe. Niemniej jednak w zachowaniu "Brytyjczyka" istnieją pewne wzorce, nawet w warunkach "niestabilności emocjonalnej".
Już za tydzień odbędzie się szczyt UE, na którym ponownie zostanie zdecydowany los Brexitu. W oczekiwaniu na to wydarzenie rośnie napięcie, a wszelkie wiadomości dotyczące perspektyw "postępowania rozwodowego" powodują niestabilność funta. Tak więc, dosłownie na początku tego tygodnia, para GBP/USD spadła ze środka 23 figury do 22 ze względu na wiadomość, że Angela Merkel faktycznie zakończyła negocjacje. I chociaż w tym przypadku rynek miał do czynienia z nieoficjalnymi informacjami, Brytyjczyk "padł na deski", tracąc w ciągu kilku dni ponad 150 punktów.
Powody pesymizmu były: według poufnych informacji niemiecki kanclerz skrytykował najnowsze propozycje Johnsona dotyczące granicy z Irlandią, mówiąc, że jest "mało prawdopodobne" , aby umowa została zawarta na takich warunkach. Stanowisko Merkel było zgodne z oficjalnymi komentarzami wielu europejskich polityków, w tym wśród przywódców UE (z wyjątkiem Junckera, który pozostaje optymistą w tej kwestii). Dlatego kupujący GBP/USD ponownie się rozczarowali: mogli jedynie liczyć na przedłużający się proces negocjacji, z kolejnymi wyborami do parlamentu brytyjskiego, gdzie konserwatywni jastrzębie mogą jedynie wzmocnić swoją pozycję, tym samym zacieśniając stosunki z Brukselą. Takie perspektywy wywierają znaczną presję na funta, a jedynie słabość amerykańskiej waluty utrzymywała parę GBP/USD na 22 figurze, w przeciwnym razie cena byłaby około rocznych minimów.
Na tle takiego "beznadziejnego pesymizmu" wczorajsze oświadczenie premiera Irlandii Leo Varadkara zaskoczyło wszystkich. W końcu to on niedawno jako jeden z pierwszych skrytykował najnowsze propozycje Borisa Johnsona dotyczące utworzenia "półprzezroczystej" granicy z jednoczesnym przyznaniem weta organowi ustawodawczemu Irlandii Północnej. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk poparł Varadkara, mówiąc, że Unia Europejska będzie bronić solidarności z Dublinem. Innymi słowy, to właśnie premier Republiki Irlandii stał się głównym przeciwnikiem nowych propozycji premiera Wielkiej Brytanii, po czym jego opinia została poparta w Brukseli.
Teraz sytuacja zmieniła się o 180 stopni.
Po wynikach wczorajszego dialogu z Borisem Johnsonem Leo Varadkar ogłosił, że ich spotkanie było "obiecujące i niezwykle pozytywne". Takie dyplomy dyplomatyczne mają charakter formalny i dlatego zostały zignorowane przez rynek. Jednak dalsza retoryka irlandzka zmusiła handlowców do ponownego rozważenia swoich pozycji na funcie. Powiedział, że biorąc pod uwagę "zaktualizowane propozycje Johnsona", umowa może zostać zamknięta w ciągu najbliższych kilku tygodni, czyli do 31 października. Niestety Varadkar nie określił, o które propozycje chodzi. Skromnie skomentował wynik ich rozmowy: "To, co wydarzyło się dzisiaj na spotkaniu, stanie się podstawą do nowych negocjacji w Brukseli". Jednak co dokładnie "wydarzyło się" na ich spotkaniu, pozostało tajemnicą. Jedyną rzeczą, o której wspomniał premier Irlandii, były "kwestie celne", ustępstwa, które należy omówić w bardziej rozszerzonym formacie. Powiedział także, że w tej chwili wszyscy negocjatorzy są gotowi zawrzeć umowę w ramach zbliżającego się szczytu.
W ten sposób Leo Varadkar wyraził naprawdę optymistyczne tezy, ale bez żadnych szczegółów. Warto przypomnieć, że w ciągu ostatnich trzech lat takie sytuacje powtarzały się wielokrotnie, gdy przedstawiciele jednej ze stron trójkąta "UE - rząd brytyjski - parlament brytyjski" przedstawiali kompromisowe propozycje. Jednak na etapie koordynacji z innymi uczestnikami procesu negocjacji początkowy optymizm osłabł, ponieważ strony nie mogły skrystalizować skonsolidowanej pozycji.
W takim przypadku trudno mówić o perspektywach rozwoju sytuacji z powodu niewystarczającej ilości informacji. W końcu nie wiemy, co dokładnie sugerował Varadkar Johnson i jak dokładnie Bruksela i brytyjski parlament zareagują na te propozycje. Przypominam, że kiedyś Teresa May uzgodniła projekt umowy z UE, ale nigdy nie była w stanie przekonać deputowanych do ratyfikacji umowy. To, czy Johnson powtórzy los Terezy May, jest pytaniem otwartym.
Wierzę, że w niedalekiej przyszłości dowiemy się z oficjalnych lub nieoficjalnych źródeł, co dokładnie było omawiane na spotkaniu premierów. W zależności od reakcji deputowanych i przywódców UE funt określi wektor jego ruchu. Jeśli opcja zawarcia umowy naprawdę pojawi się na horyzoncie (nawet przy przymusowym przedłużeniu procesu negocjacyjnego do stycznia 2020 r.), funt wzrośnie o kilka kolejnych figur. W przeciwnym razie para GBP/USD powróci do obszaru 21-22 figur z możliwym testowaniem obszaru minimów rocznych.