Choć dolar stracił swoją dominację, jego zapał się nie wyczerpał

Pod koniec bieżącego tygodnia amerykańska waluta straciła na wartości. Kurs dolara znacznie spadł po opublikowaniu majowych raportów dotyczących inflacji w USA. Niemniej jednak eksperci spodziewają się szybkiego odbicia greenbacka, podczas gdy rynki obserwują euforię euro.
Po publikacji majowego raportu dotyczącego amerykańskiej inflacji dolar odnotował gwałtowny spadek i został najsłabszą walutą wśród środków płatniczych G10, przegrywając ze swoimi głównymi konkurentami, przede wszystkim z euro.

Zgodnie z najnowszymi danymi bazowa inflacja w USA spada w maju drugi miesiąc z rzędu, co mile zaskoczyło przedstawicieli Rezerwy Federalnej, którzy potrzebują dowodów na konieczność obniżenia stopy procentowej. Jeśli chodzi o bazowy indeks cen konsumpcyjnych (Core CPI), który nie uwzględnia cen żywności i energii, wzrósł on o 0,2% w porównaniu z kwietniem. Według raportów Biura Statystyki Pracy USA, wskaźnik ten wzrósł o 3,4% w ujęciu rocznym, wykazując najniższe tempo wzrostu od ponad trzech lat.

Zdaniem ekonomistów to właśnie wskaźnik bazowy jest bardziej miarodajnym barometrem inflacji niż ogólny indeks cen konsumpcyjnych. Według szacunków specjalistów bazowy CPI nie zmienił się w porównaniu z kwietniem. Przypomnijmy, że w drugim miesiącu wiosny wskaźnik osiągnął najniższy poziom od dwóch lat z powodu spadku cen benzyny. W okresie sprawozdawczym wzrost Core CPI wyniósł 3,3% rok do roku.

Na tym tle para EUR/USD wykazała stały wzrost, a następnie się ustabilizowała. Euro udało się zająć pozycję lidera, spychając dolara na dalszy plan. Niemniej jednak analitycy są pewni, że ta euforia nie potrwa długo, choć teraz euro może świętować zwycięstwo. W czwartek, 13 czerwca, para EUR/USD oscyluje w okolicach 1,0812, starając się wyjść poza ten zakres.

Zdaniem analityków dane uwzględniające spadek bazowego indeksu cen konsumpcyjnych w USA mogą świadczyć o początku spadkowej tendencji inflacji. Jednak przedstawiciele Rezerwy Federalnej podkreślają, że osłabienie presji cenowej stanie się zauważalne dopiero za kilka miesięcy, tylko wtedy regulator rozważy możliwość obniżenia stóp procentowych. Takie decyzje wymagają czasu.

Później dolarowi udało się odrobić część strat. Motorem jego niewielkiego wzrostu były zaktualizowane prognozy makroekonomiczne opublikowane przez Fed. W rezultacie uczestnicy rynku uznali dane dotyczące inflacji w USA za ważniejsze niż prognozy Fed dotyczące stóp procentowych.

Przypomnijmy, że Federalny Komitet do spraw Operacji Otwartego Rynku (FOMC) zgodnie z oczekiwaniami utrzymał docelowy przedział stopy funduszy federalnych na poziomie 5,25%-5,50%. Jednak główna intryga tkwiła w publikacji zaktualizowanych prognoz makroekonomicznych Fed, z których za kluczową tradycyjnie uważa się prognozę członków FOMC dotycząca dynamiki stóp procentowych (tzw. "dot plot").

Mediana prognoz Fed sugeruje obecnie, że do końca 2024 roku górna granica docelowego przedziału stopy funduszy federalnych spadnie do 5,13% z obecnych 5,50%, podczas gdy do końca 2025 roku wskaźnik ten wyniesie 4,13% - podkreślają się w raporcie. W ten sposób obecne wnioski FOMC przewidują półtorakrotne obniżenie stopy funduszy federalnych do końca tego roku w porównaniu z trzema obniżkami w marcowej prognozie. Rynek kontraktów terminowych na stopy procentowe uwzględnia w cenach jej obniżkę o 0,46%, zakładając niemal dwie obniżki o 0,25%.

Z obserwacji analityków wynika, że uczestnicy rynku są bardziej optymistycznie nastawieni co do stóp procentowych i najbliższej dynamiki dolara niż Fed. Nie ma więc nic dziwnego, że ten optymizm przeniósł się na dolara. W tym kontekście zaktualizowane prognozy makroekonomiczne regulatora pozwoliły amerykańskiej walucie odzyskać część strat, które ona poniosła po publikacji majowych danych dotyczących inflacji w USA.