Kanadyjski raport o rynku pracy zadał cios zwyżkowym nastrojom. Ogromny popyt na siłę roboczą nie tylko utrzymuje się, ale także wzrasta, znacznie przekraczając oczekiwania traderów. Co to oznacza dla polityki pieniężnej kraju
Styczeń upłynął pod znakiem znaczącej poprawy wyników produkcji. W miesiącu następującym po okresie świątecznym realna gospodarka dodała 150 000 miejsc pracy. To o 135 tys. więcej niż przewidywali analitycy i piąty kolejny miesiąc wzrostu zatrudnienia netto.
Najwyraźniej cięcia dokonywane przez duże korporacje nie wpłynęły gwałtownie na produkcję krajową: sektor wytwórczy i usługowy rośnie. Wygląda na to, że dyrektorzy korporacji spodziewają się odbicia popytu wśród kanadyjskich konsumentów, a także w eksporcie.
Pomimo wzrostu ogólnej liczby wolnych miejsc pracy, stopa bezrobocia pozostała na niezmienionym poziomie dokładnie 5%. To o 0,1% mniej niż wstępne szacunki analityków.
Wzrost liczby wolnych miejsc pracy, podczas gdy stopa bezrobocia pozostała niezmieniona, a nawet nieco wyższa, oznacza, że Kanadyjczycy i przyjezdni stali się bardziej pracowici. Najwyraźniej polityka Banku Kanady przynosi efekty i wraz z inflacją sprawia, że Kanadyjczycy "wstali z kanapy". Mimo to liczba ofert pracy od producentów wyprzedza liczbę poszukujących, co zwiększa napięcie na rynku.
Jeśli mowa o sektorach, w branży produkcyjnej prawdopodobnie nie nastąpił zbyt duży wzrost – jedynie o około 25 500 miejsc pracy, ale sektor usług rozwija się w zawrotnym tempie, tworząc ponad 124 500 miejsc pracy.
Nie jest to zaskakujące: do niedawna rząd Trudeau podkreślał znaczenie przestrzegania środków kwarantanny. Tak więc sektor usług był stłamszony. Teraz, po procesie szczepień przeciwko koronawirusowi, Trudeau i jego współpracownicy zostali zmuszeni do wycofania się, a sektor usług się odrodził.
Sektor usług również ukrył zyski w usługach zdrowotnych i społecznych. Jest to obszar, który ma duże braki, nie tylko w Kanadzie, ale także w USA i UE.
Istotne jest również to, że większość wzrostu miała miejsce w sektorze zatrudnienia w pełnym wymiarze czasu pracy. Oznacza to, że rzeczywiście brakuje pracowników.
Liczba pracujących w kraju również wzrosła o 1 milion. Najwyraźniej nie wystarczyło to jeszcze na pokrycie wakatów. Poziom płac również wzrósł, reagując na zmiany inflacyjne, dodając nieco ponad cztery dolary kanadyjskie.
Bank Kanady ma niski startCo te liczby oznaczają dla traderów?
Oczywiście, rosną szanse, że Bank Kanady nadal zdecyduje się zwiększyć presję na podwyżki stóp procentowych i ponownie stać się bardziej jastrzębim. Wcześniej napięcia na rynku pracy konsekwentnie były jednym z głównych powodów, dla których bank centralny podnosił stopy procentowe, w tym 25 stycznia. Tego dnia mieliśmy do czynienia ze stopą procentową 4,5%, najwyższą od 15 lat.
Bank centralny również jako pierwszy główny bank oświadczył, że opóźni dalsze podwyżki, aby umożliwić utrzymanie tych poprzednich. Było to na korzyść tych, którzy w tym okresie aktywnie handlowali dolarem kanadyjskim, ale przede wszystkim dał Trudeau chwilę wytchnienia, ponieważ nie musiał on ponownie stawiać czoła niezadowoleniu sektora realnego z powodu rosnących stóp procentowych.
Teraz rynki przygotowują się do dalszych podwyżek. Sami urzędnicy również zwracają uwagę na niepewność przerwy w serii podwyżek stóp. I zamiast gorąco oczekiwanego przez traderów rozpoczęcia obniżek stóp, przedstawiciele różnych agencji są bardziej surowi w swoich ocenach i uczciwie ostrzegają rynki przed możliwymi dalszymi podwyżkami.
Moim zdaniem, jeśli nastąpi wzrost, nie będzie on zbyt drastyczny. Raczej możemy spodziewać się podwyżki o ćwierć punktu.
Wszystko kręci się wokół liczb.
Spójrzmy na wzrost zatrudnienia. Kanadyjczycy chętnie podejmują pracę. Oznacza to nie tylko, że obecny poziom płac jest dla nich dość satysfakcjonujący, ale także presję czasu – większą niż rok temu. Innymi słowy, sama inflacja powoduje, że mieszkańcy Kanady szukają pracy, co oznacza, że wkrótce, przy ustabilizowaniu się sytuacji na rynku usług, będziemy świadkami płynnego spadku zapotrzebowania na nowych pracowników. Co więcej, spada popyt ze strony USA, co oznacza mniej zamówień, a co za tym idzie, mniejszy PKB.
Dolar kanadyjski zyskał na tej wiadomości 0,6%, do 1,3375 za dolara, czyli 74,77 centów amerykańskich.