EUR/USD. Nie ma czasu na odbicie: styczeń rozpocznie się protokołem Fed i raportem NFP

Wygląda na to, że Nowy Rok zastanie parę euro-dolar w przedziale 1,0550-1,0660, w którym porusza się już drugi tydzień. Jednak ostatnio cena wyraźnie ciągnęła w kierunku górnej granicy tego przedziału – niedźwiedzie EUR/USD regularnie przejmują inicjatywę, ale tracą też grunt u podstawy 6. pozycji. Można zatem wyciągnąć jednoznaczny wniosek, że wspomniany przedział stopniowo się zawęża przy niskiej płynności i ogólnym uśpieniu noworocznym.

Kalendarz ekonomiczny na bieżący tydzień jest prawie pusty — szczególnie dla pary EUR/USD. Wtórne dane makroekonomiczne, które napływają głównie ze Stanów Zjednoczonych, wywołują jedynie krótkotrwałe wzrosty cen. Wszystkie wahania cen zachodzą "wewnątrz" przedziału. Traderzy wahają się przed otwieraniem dużych pozycji przed długim weekendem – ani w zgodzie z kierunkiem dolara, ani przeciwko niemu. Dlatego w tej chwili rozsądnie byłoby zająć pozycję wyczekującą na parze EUR/USD: traderzy mogą opuścić ten przedział w przyszłym tygodniu (od wtorku do środy), pytanie tylko - w kierunku spadków czy w odwrotnym.

W tym tygodniu głównym tematem na rynku walutowym są Chiny. Strumień wiadomości płynący z ChRL charakteryzuje się skrajną niekonsekwencją: na tle doniesień światowych mediów o kolejnym wybuchu epidemii koronawirusa, Pekin podejmuje oficjalnie pierwsze kroki w celu złagodzenia polityki "zero-Covid".

A sądząc po zachowaniu pary, uczestnicy rynku również nie mogą wyrobić sobie jednej, "dominującej" opinii na temat wydarzeń w Chinach. Początkowo, gdy pojawiły się nieoficjalne informacje, popyt na bezpiecznego dolara znacząco wzrósł. Potem, gdy Pekin potwierdził pogłoski o luzowaniu polityki "zero-Covid" (radykalnie zmieniając strategię twardych lockdownów na znoszenie obostrzeń), na rynku wzrósł apetyt na ryzyko. W związku z tym dolar zaczął stopniowo tracić swoją pozycję.

Jednak później w prasie znów zaczęły pojawiać się niepokojące nagłówki — że system medyczny Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) nie jest w stanie poradzić sobie z dużą liczbą zarażonych, a kostnice są przepełnione zmarłymi na Covid. Według doniesień medialnych liczba Chińczyków zarażonych Covidem w grudniu zbliża się do liczby 300 milionów. Oficjalne statystyki są setki razy niższe (zaledwie 62 000 zachorowań). I choć Pekin przyznaje, że sytuacja jest "trudna", to jednocześnie żadna z władz nie mówi o zaostrzaniu sytuacji czy anulowaniu przyjętych już ustępstw. Ich stanowisko ma raczej bardziej uspokajający charakter: będą utworzone miejsca na intensywnej terapii dla ciężkich przypadków Covida, a dla lżejszych przypadków zwiększona zostanie pojemność istniejących placówek medycznych.

Tymczasem dowiedzieliśmy się, że najwyżsi urzędnicy krajów UE odpowiedzialni za służbę zdrowia zorganizowali spotkanie w celu ustalenia reakcji na wybuch epidemii w Chinach. Tym samym Europa niejako "zalegalizowała" nieoficjalne medialne informacje o bezprecedensowej skali epidemii Covid w Chinach. Niektóre kraje UE wprowadziły już kontrole chińskich podróżnych. Przedstawiciele Włoch poinformowali, że około 50% pasażerów z dwóch lotów przylatujących wczoraj do Mediolanu uzyskało pozytywny wynik testu na obecność COVID-19.

Takie sprzeczne sygnały o charakterze fundamentalnym grają zarówno przeciwko bykom, jak i niedźwiedziom EUR/USD. Przy prawie pustym kalendarzu gospodarczym Chiny stały się głównym dostawcą informacji na rynku walutowym.

Nie należy jednak "ufać" Chinom — przynajmniej dlatego, że sami traderzy nie mogą zdecydować się na jedno stanowisko w sprawie chińskich wydarzeń. Moim zdaniem rynek walutowy w przyszłym tygodniu powróci do standardowego kanału, odnosząc się do klasycznych czynników fundamentalnych.

Co więcej, pierwszy tydzień stycznia może zadowolić traderów EUR/USD swoimi znaczącymi raportami. Przykładowo we wtorek (3 stycznia) zostaną opublikowane kluczowe dane o wzroście inflacji w Niemczech (i dodatkowo dane z niemieckiego rynku pracy); w środę zostanie opublikowany protokół z grudniowego posiedzenia Fed (bardzo ważny komunikat, biorąc pod uwagę sprzeczne sygnały z towarzyszącego mu oświadczenia Powella i Williamsa) oraz indeks ISM dla przemysłu; w czwartek — wskaźnik wzrostu liczby zatrudnionych w Stanach Zjednoczonych z agencji ADP; wreszcie w piątek — raport NFP (kolejna ważna publikacja) oraz indeks aktywności gospodarczej w sektorze usług z ISM.

Dlatego nie należy ufać obecnym wahaniom ceny EUR/USD: "relacja parytetowa" między bykami a niedźwiedziami nie potrwa długo, sytuacja może się diametralnie zmienić w przyszłym tygodniu.

W warunkach takiej niepewności trudno więc wyobrazić sobie stabilny trend cenowy, zarówno w kierunku spadkowym, jak i wzrostowym. Dlatego moim zdaniem w najbliższych dniach para będzie poruszać się w przedziale 1,0550-1,0660 (z możliwym przebiciem w okolice 1,0670-1,0680). Jeśli chodzi o perspektywy na przyszłość, wszystko będzie zależało od dynamiki wspomnianych wskaźników makroekonomicznych.