GBP/USD. Uwaga, korekta!

We wtorek para GBP/USD zaktualizowała dwuletnie minima cenowe, osiągając poziom 1,1716. Cena spadła poniżej tego celu jedynie w marcu 2020 r., kiedy funt "odczuł" pierwszy cios kryzysu koronawirusowego. Jak dotąd dynamika spadkowa jest wynikiem całego szeregu okoliczności. Wśród nich jest kilka głównych: wzrost jastrzębich oczekiwań co do dalszych działań Rezerwy Federalnej; jednocześnie sceptycyzm wobec jastrzębiego podejścia brytyjskiego banku centralnego; kryzys energetyczny w Europie; zwiększone ryzyko stagflacji w Wielkiej Brytanii.

Prawie wszystkie powyższe czynniki są ze sobą powiązane, tworząc jednak dość kompletny podstawowy obraz. Jego istota polega na tym, że przyszłe perspektywy GBP/USD będą zależeć wyłącznie od kondycji amerykańskiej waluty – funt raczej nie będzie w stanie przejąć inicjatywy dla pary w najbliższej przyszłości.

Zachowanie pary jest wymowne, ilustracyjne. Zaledwie kilka godzin po tym, jak niedźwiedzie GBP/USD zaktualizowały dwuletnią minimalną cenę, para poszybowała w górę, rosnąc o prawie 150 pkt. Powodem wzrostu były raporty makroekonomiczne, które zostały opublikowane w Stanach Zjednoczonych. Na przykład traderzy byli rozczarowani publikacją danych o wzroście indeksu PMI w sektorze usług. Wskaźnik spadł do 44 pkt., przy skromnej prognozie wzrostu do 48 pkt. To najsłabszy wynik od maja 2020 r. W strefie czerwonej znalazł się również wskaźnik aktywności biznesowej w amerykańskim sektorze przemysłowym, który spadł do 51,3 pkt. (najgorsza wartość od lipca 2020 r.). Rozczarowujące okazały się również dane o amerykańskim rynku nieruchomości: wolumen sprzedaży mieszkań na rynku pierwotnym spadł w lipcu jednorazowo o 12% (przy prognozie spadku o 3%). Listę spadków zamknął indeks aktywności produkcyjnej Banku Rezerwy Federalnej w Richmond, który również okazał się ujemny, wynosząc -8 punktów (przy prognozie spadku do -3 punktów).

Innymi słowy, dużą presję na dolara wywarł blok raportów makroekonomicznych, który został opublikowany przed Sympozjum Ekonomicznym w Jackson Hole. Dolar wyraźnie spadł we wszystkich parach "głównej grupy". Funt w parze z dolarem, który starał się wypracować skromną korektę wzrostową w pierwszej połowie wczorajszego dnia, wystrzelił do 1,1876 (przypomnę, że dzienne minimum zostało ustalone na 1,1716).

Prawdopodobnie to wszystko, co musisz wiedzieć o "niezawodności" krótkich pozycji na parze GBP/USD.

Rzeczywiście, brytyjska waluta wydaje się być teraz bezbronna: funt nie jest w stanie grać w swoją grę i nie jest w stanie odwrócić ataku dolarowych byków. W końcu kryzys energetyczny, który jest tematem numer jeden dla krajów europejskich, dotyczy również krajów Wielkiej Brytanii. Według analityków Citibanku, ze względu na wzrost cen gazu inflacja w Wielkiej Brytanii wyniesie zimą prawie 19% (jest to najwyższa wartość od 1979 roku). Górna granica płatności za prąd dla przeciętnego gospodarstwa domowego w kraju na początku 2023 roku może wzrosnąć do 4,5 tys. funtów (rocznie). Dla porównania możemy powiedzieć, że w tej chwili wskaźnik ten mieści się w granicach 1900-2000 funtów. Jest oczywiste, że gwałtowny wzrost inflacji zmniejszy siłę nabywczą i aktywność konsumencką Brytyjczyków. Nieuchronnie doprowadzi to do spowolnienia gospodarczego, które zaczęło być odczuwalne już w II kwartale tego roku. W takiej sytuacji brytyjskiemu bankowi centralnemu niezwykle trudno będzie zacieśnić politykę pieniężną w agresywnym tempie.

Funt wydaje się być bezbronny w takich perspektywach, zwłaszcza w połączeniu z dolarem, którego "sojusznikiem" (jak dotąd) jest Fed. Faktem jest jednak, że sam dolar rośnie dzięki jastrzębim wypowiedziom niektórych przedstawicieli Fed. James Bullard ogłosił niedawno, że jest gotowy poprzeć 75-punktową podwyżkę stóp na wrześniowym posiedzeniu. Szefowa FED w San Francisco Mary Daly powiedziała, że w przyszłym miesiącu "właściwe byłoby" podniesienie stopy "o 50 lub 75pb". Jej koleżanka Esther George również nie wykluczyła realizacji takiego scenariusza.

Dzięki tym komunikatom ponownie wzrosło prawdopodobieństwo 75-punktowej podwyżki stóp we wrześniu. Przykładowo, dane CME FedWatch sugerują, że sektor kontraktów futures zakłada wzrost stopy o 75 punktów bazowych z prawdopodobieństwem 54% i 46% na korzyść podwyżki o 50 punktów.

Wzrost nastrojów jastrzębich zwiększa znaczenie retoryki prezesa Fed Jerome'a Powella. Jeśli w piątek niespodziewanie ostudzi on zapał dolarowych byków (koncentrując się na spowolnieniu wzrostu indeksu cen towarów i usług konsumpcyjnych), dolar znów będzie pod presją. Nie bez powodu wczoraj rynek walutowy tak gwałtownie zareagował na opublikowany blok amerykańskich statystyk. Moim zdaniem w tym przypadku zawiodły nie same dane, ale prawdopodobna reakcja na nie ze strony szefa Fed.

Innymi słowy, zabrzmiał dzwonek alarmowy dla niedźwiedzi GBP/USD. Rynek dał do zrozumienia, że wzrost dolara może zakończyć się szybko i wcześniej niż planowano, jeśli Powell nie poprze dolara swoim jastrzębim podejściem.

W warunkach takiej niepewności wskazane jest trzymanie się poza rynkiem. Ostre cofnięcie w górę, które zaobserwowaliśmy we wtorek, wskazuje na niestabilność krótkich pozycji. Za wcześnie jest też mówić o longach: dolar wciąż może się wykazać (powtórnie - dzięki Powellowi), a funt nie jest w stanie przystąpić do kontrofensywy na dużą skalę.