Inflacja w Europie znów bije rekordy. Opublikowane dzisiaj dane dotyczące wzrostu indeksu cen konsumpcyjnych w strefie euro zaskoczyły: wszystkie elementy raportu przekroczyły prognozowane poziomy. Para euro/dolar zareagowała na publikację symbolicznym, ale krótkoterminowym wzrostem. Kupujący eur/usd nie byli w stanie opuścić przedziału 1,0130-1,0290, w którym para znajduje się od dwóch tygodni. Oczywiste jest, że inwestorzy postrzegają dzisiejszy raport przez pryzmat lipcowego posiedzenia EBC, w wyniku którego bank centralny podniósł stopę procentową o 50 punktów bazowych. Zgodnie z ogólnymi oczekiwaniami we wrześniu regulator podejmie podobną decyzję. W tym kontekście lipcowy wzrost inflacji Europejskiej nie odgrywa żadnej decydującej roli: Bank Centralny raczej nie podejmie bardziej agresywnych kroków.
A jednak dzisiejszego raportu nie należy ignorować. Tak więc całkowity CPI w lipcu ponownie gwałtownie wzrósł, osiągając poziom 8,9% (w czerwcu był na poziomie 8,6%). Jest to kolejny rekord historyczny, czyli maksymalna wartość wskaźnika w historii (od 1997 roku). Wynik był wyższy od prognoz większości ekspertów: ankietowani przez agencję Reutera analitycy spodziewali się, że wyniesie 8,7%. Indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych (bez uwzględnienia niestabilnych cen energii i żywności) również wykazywał silną dynamikę, podnosząc się do 4%. Analizując raport, można stwierdzić, że w krajach strefy euro najwięcej wzrosły ceny energii. W ubiegłym miesiącu wzrosły o prawie 40%. Żywność, alkohol i tytoń w czerwcu podrożały o prawie 10% (w maju wzrost wyniósł 8,9%), towary przemysłowe - o 4,5% (4,3% w maju). Cena usług wzrosła o 3,7%. Największe tempo wzrostu inflacji wśród krajów strefy euro odnotowano w trzech krajach bałtyckich – wyniosła ona ponad 20 proc.
Należy zauważyć, że główny wskaźnik cen konsumpcyjnych w strefie euro rok do roku niespodziewanie spowolnił wzrost w zeszłym miesiącu i wyniósł 3,7%, podczas gdy prognozowano wzrostu do 3,9%. Niemiecka inflacja w zeszłym miesiącu wykazała pierwsze oznaki spowolnienia. Wszystkie te czynniki sugerowały, że wzrost inflacji osiągnął szczyt. Jednak dzisiejszy raport zdecydowanie przekreślił te założenia.
Warto zauważyć, że dziś kupujący eur/usd był zadowolony nie tylko z raportu inflacyjnego, ale także z publikacji danych dotyczących wzrostu europejskiej gospodarki: wartość PKB strefy euro od kwietnia do czerwca wzrosła o 0,7% w porównaniu z poprzednim kwartałem. W ujęciu rocznym wskaźnik znalazł się również w "zielonej strefie", na poziomie 4,0%, podczas gdy prognozowano wzrostu o 3,4%. Jednak analizując go bardziej szczegółowo, możemy dojść do wniosku, że sytuacja nie wygląda tak różowo, jak mogłoby się wydawać: sytuacja zmienia się w zależności od kraju.
Na przykład tempo wzrostu PKB w Niemczech, które są "lokomotywą" europejskiej gospodarki, rozczarowało. Niemiecka gospodarka w drugim kwartale wykazała stagnację. W drugim kwartale tego roku PKB Niemiec nie wykazało wzrostu po wzroście o 0,8% w okresie pierwszych trzech miesięcy. Oznaki pośrednie, a także wskaźniki makroekonomiczne (raporty PMI, ZEW, IFO, GfK) wskazują na to, że w trzecim kwartale sytuacja będzie się tylko pogarszać.
Przypomnę, że ceny gazu w Europie wzrosły o 20% (do 2300 dolarów za tysiąc metrów sześciennych) z powodu zmniejszenia dostaw przez Gazprom. Ponadto w tym tygodniu ministrowie energii Sojuszu wstępnie zatwierdzili tzw. "kompromisową wersję umowy o dobrowolnym, tymczasowym ograniczeniu przez kraje UE zużycia gazu". Chodzi o zmniejszenie zależności od gazu od sierpnia do marca o 15%. I chociaż w niektórych krajach umowa ta przewiduje mniej drastyczne cięcia, Niemcy nie są uwzględnione na tej liście.
Zauważam, że w ubiegłym roku Unia Europejska otrzymała 40% swojego gazu z Rosji, więc dalsza konfrontacja sankcyjno-polityczna może prowadzić do smutniejszych konsekwencji dla strony europejskiej. Według publikacji Financial Times najwięksi przemysłowi odbiorcy energii w Unii Europejskiej ostrzegli już, że wraz z nadejściem chłodu część fabryk może się zatrzymać. Ogólnie rzecz biorąc, zdaniem wielu ekonomistów, w okresie jesienno-zimowym Europejczycy mogą zmierzyć się nie tylko ze spadkiem produkcji przemysłowej, ale także z awariami w dostawie prądu. Pesymizm odzwierciedlony w raportach powyższych instytutów badawczych jest zatem w pełni uzasadniony.
Tak więc, moim zdaniem, dzisiejsze raporty nie są w stanie zmienić sytuacji na parze. Ani wzrost inflacji w strefie euro, ani wzrost europejskiej gospodarki nie pomogły kupującym eur/usd opuścić przedziału 1,0130-1,0290. Dlatego zaleca się otwarcie krótkich pozycji z celami 1,0150, 1,0100 w okresach wzrostu ceny, a w średnim terminie - 1,0050.