W piątek ryzykowne aktywa na czele z amerykańskimi akcjami i euro przebiły rajd i zakończyły tydzień na minusie.
Pozytywny nastrój Wall Street został zachwiany po tym, jak właściciel Snapchata odnotował najwolniejszy wzrost sprzedaży jako spółka publiczna, a także stratę w wysokości 422 milionów dolarów za kwartał.
Raport ożywił obawy o nadchodzącą recesję w Stanach Zjednoczonych i był ostrzeżeniem dla innych dużych firm technologicznych, które zarabiają znaczną część swoich przychodów z reklam.
Tymczasem komunikat S&P Global pokazał, że aktywność biznesowa w Ameryce skurczyła się w lipcu po raz pierwszy od prawie dwóch lat. Zwiększyło to tylko obawy o spowolnienie w krajowej gospodarce spowodowane wysoką inflacją, rosnącymi stopami procentowymi i malejącym zaufaniem konsumentów.
"Przychody nie są tak złe, jak oczekiwano, ale pogarszają się w porównaniu z tym, do czego przyzwyczailiśmy się w ciągu ostatnich kilku kwartałów" – oświadczyli przedstawiciele Crossmark Global Investments.
106 spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500 odnotowało w piątek rano zyski, które według danych Refinitiv były o 75,5% lepsze od oczekiwań analityków, co oznacza spadek z 81% w ciągu ostatnich czterech kwartałów.
"Dane gospodarcze za każdym razem słabną. Jest to swego rodzaju potwierdzenie, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy możemy spodziewać się recesji" – oświadczono w Verdence Capital Advisors.
Biorąc to pod uwagę, eksperci zauważają, że Snapchat zawsze miał więcej problemów z publikacją przychodu niż inne sieci społecznościowe, a szerszy wpływ może nie być zbyt duży.
Pomimo piątkowych strat, wszystkie trzy główne wskaźniki Wall Street odnotowały właśnie najlepszy tygodniowy wzrost od miesiąca, zwłaszcza S&P 500, który wzrósł o 2,4%.
Tymczasem euro zanotowało najlepszy tydzień od maja, pomimo utraty części tygodniowych zysków podczas piątkowej sesji. W wyniku ostatnich pięciu dni cena wspólnej waluty wzrosła o ponad 1% w stosunku do jej amerykańskiego odpowiednika.
W zeszłym tygodniu euro stało się "gwiazdą" rynku walutowego, podczas gdy uwaga traderów była zwrócona w stronę Europejskiego Banku Centralnego.
Inwestorzy zmagali się z tym, jak bardzo bank centralny podniesie stopy i z niecierpliwością czekali na szczegóły dotyczące nowego narzędzia antyfragmentacyjnego.
W czwartek cena EUR/USD podskoczyła do dwutygodniowego maksimum (około 1,0280) po tym, jak EBC zwiększył koszty finansowania zewnętrznego wprowadzając większy niż oczekiwano 50-punktowy wzrost.
Dodatkowo bank centralny zapowiedział utworzenie nowego mechanizmu – instrumentu ochrony transmisji (TPI), mającego na celu obniżenie rentowności obligacji krajów peryferyjnych.
Inwestorzy nie są jednak przekonani do takiego narzędzia, a wielu obawia się braku szczegółów i zasad, co mogłyby utrudnić korzystanie z niego krajom takim jak Włochy.
Już w czwartek euro straciło część punktów zdobytych po ogłoszeniu werdyktu EBC w sprawie polityki pieniężnej i zakończyło sesję w okolicach 1,0228 USD.
W piątek para EUR/USD nadal wycofywała się z dwutygodniowych maksimów. Spadła do lokalnych minimów w obszarze 1,0130 po tym, jak złożony indeks menedżerów ds. zakupów w strefie euro S&P Global spadł z 52 w czerwcu do 49,4 w lipcu.
Komentując raport, przedstawiciel firmy S&P Global powiedział, że gospodarka bloku walutowego prawdopodobnie skurczy się w III kwartale, ponieważ aktywność biznesowa zaczęła słabnąć w lipcu, a prognozy wskazują na najgorsze w nadchodzących miesiącach.
Wspólna waluta była w stanie zminimalizować straty po tym, jak dane S&P Global dla USA pokazały, że aktywność w kluczowym sektorze usług w tym kraju mogła spadać nawet szybciej niż w europejskim sektorze produkcyjnym.
W rezultacie rynek walutowy stanął przed pytaniem, czy gospodarka strefy euro rzeczywiście pozostawała tak daleko w tyle za swoim amerykańskim odpowiednikiem w pierwszym miesiącu III kwartału.
To spowodowało, że euro nieco odrobiło straty w stosunku do dolara przed weekendem, ale spadło o prawie 0,18% w ciągu dnia do 1,0210 USD.
Na początku nowego tygodnia para EUR/USD nadal wahała się niestabilnie w przedziale 1,0100-1,0300.
Zakłada się, że para będzie się umacniać, przynajmniej do środowego ogłoszenia werdyktu FOMC w sprawie polityki pieniężnej.
Eksperci generalnie spodziewają się, że amerykański bank centralny podniesie swoją główną stopę procentową o 75 punktów bazowych do 2,25-2,5%, ale rynek nie wyklucza też możliwości podniesienia jej o 100 pb.
Stratedzy CBA twierdzą, że w tym tygodniu dolar może wahać się w szerokim przedziale.
Ich zdaniem podwyżka stóp Fed o 100 pb spowoduje skok kursu USD.
Jednak nawet taki krok banku centralnego może nie skłonić dolara do wzrostu, ale do spadku na realizacji zysków zgodnie z zasadą "kupuj plotki – sprzedawaj fakty".
Stanie się tak, jeśli Fed zapowie, że dalszy przebieg podwyżki stóp procentowych będzie zależeć od napływających danych.
Tym samym lipcowe posiedzenie FOMC może być decydującym momentem dla rynków w tym burzliwym miesiącu.
Jednocześnie na euro w stosunku do dolara będą miały również wpływ dane o inflacji w strefie euro za lipiec oraz dane o PKB za II kwartał, które zostaną opublikowane w piątek, co może wpłynąć na oczekiwania co do podwyżki stóp przez EBC we wrześniu i w późniejszym okresie.
Eksperci potwierdzają, że w ostatnim kwartale gospodarka strefy euro wzrosła o 0,2%.
Tymczasem oczekuje się, że roczna inflacja w regionie wzrośnie z 8,6% do 8,7% w lipcu.
Specjaliści Wells Fargo zwracają uwagę, że inflacja w strefie euro pozostaje dość wysoka, a ryzyko inflacyjne jest dość alarmujące. To, jak mówią, przemawia na korzyść EBC, który może kontynuować bardziej energiczne podwyżki stóp.
"Sądzimy, że po lipcowej podwyżce nastąpi kolejna 50-punktowa podwyżka stopy depozytowej na wrześniowym posiedzeniu EBC" – powiedzieli.
"Większa niż oczekiwano podwyżka stóp może być początkiem bardziej agresywnej polityki, ponieważ EBC przestał wydawać wskazówki dotyczące przyszłości" – twierdzą stratedzy Franklin Templeton.
Zdaniem ekonomistów Berenberga, elastyczne podejście EBC oznacza, że po ewentualnej podwyżce stóp o 50 pb we wrześniu prawdopodobnie nastąpi kilka mniejszych jeszcze w tym roku.
"Jednak możliwy jest również wzrost o 25 pb we wrześniu. Nie można również całkowicie wykluczyć ruchu o 75 pb" - powiedzieli.
Znaczące wzrosty kursu dolara w stosunku do euro w ciągu ostatniego roku w dużej mierze wynikają z założenia, że Fed ma większe pole do podwyżek stóp niż EBC. Jednak zmiana tonu bankierów centralnych we Frankfurcie nad Menem w zeszłym tygodniu może teraz znacząco wpłynąć na kurs wymiany EUR/USD.
Równie dobrze mogli oni pójść za radą Banku Rozrachunków Międzynarodowych, który w zeszłym miesiącu wezwał wszystkich członków do szybkiego i zdecydowanego działania, aby "zdusić inflację w zarodku".
Prezes EBC Christine Lagarde powiedziała, że bank centralny będzie podnosił stopy procentowe, dopóki inflacja nie powróci do celu na poziomie 2%.
"Podwyższenie stopy będzie tylko kolejnym krokiem na drodze do wprowadzenia specjalnych środków. Będziemy podnosić stopy tak długo, jak będzie to konieczne, aby sprowadzić inflację do naszego celu w średnim okresie" – powiedziała.
Najwyraźniej Lagarde i jej współpracownicy obawiają się, że agresywne stanowisko Fed zwiększy dolarową inflację importu surowców energetycznych i produktów spożywczych, co spowoduje jeszcze większe szkody dla budżetów gospodarstw domowych i przedsiębiorstw w UE. Dlatego zdecydowali się nadrobić zaległości.
"Większa presja inflacyjna jest również spowodowana deprecjacją euro" – powiedziała Lagarde na konferencji prasowej w ubiegły czwartek.
Wielcy spekulanci, tacy jak fundusze hedgingowe, zwiększyli liczbę swoich krótkich pozycji netto w euro do rekordowego poziomu od połowy lutego, jak wynika z najnowszych danych amerykańskiej Komisji Handlu Kontraktami Terminowymi Towarowymi (CFTC). Oznacza to, że spadek pary EUR/USD może nadal być przed nami. A taki moment może nadejść już w tym tygodniu, jeśli Fed pozostawi w środę dolara w zawieszeniu, a wspólną walutę wsparłyby piątkowe dane z Europy.
Kluczowym punktem obrotu jest 1,0230, po którym następuje szczyt po EBC z zeszłego tygodnia na 1,0275-1,0280 i 1,0300. Przełom powyżej posłuży jako nowy bodziec dla byków i otworzy drogę do dodatkowego wzrostu. Wtedy EUR/USD może celować w 1,0400.
Z drugiej strony, 1,0130 (piątkowy dołek) chroni parę przed spadkiem do 1,0100. Solidna przerwa poniżej wskazywałaby, że korekta się skończyła i naraża parę na powtórny test parytetu. Wówczas możemy mieć do czynienia z wieloletnimi dołkami w okolicach 0,9950.