Główne amerykańskie indeksy giełdowe – DOW Jones, NASDAQ i S&P 500 – zakończyły poniedziałek minimalnymi spadkami. Jednak spadek ten może stać się punktem wyjścia dla nowego silnego spadku w ramach globalnej korekty spadkowej. Mówiliśmy wcześniej, że w ostatnich tygodniach na amerykańskim rynku akcji zasadniczo nic się nie zmieniło. Ostatni wzrost indeksów giełdowych w żaden sposób nie można powiązać z wydarzeniami fundamentalnymi. Jest to tylko korekta, po zakończeniu której główny ruch zostaje przywrócony. Zwłaszcza gdy fundamenty przemawiają za dalszym spadkiem ryzykownych aktywów. W związku z tym czekamy na kolejne spadki akcji i indeksów.
Tymczasem eksperci zaczęli obliczać koszty walki Fed z inflacją. Jak mówiliśmy, stopy procentowe rosną i będą rosły przynajmniej do końca roku. Oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze, rośnie popyt na bezpieczne aktywa, takie jak lokaty bankowe i obligacje skarbowe. Po drugie, rosną koszty utrzymania lokat bankowych i obligacji skarbowych. Jeśli banki komercyjne zrekompensują dodatkowe koszty dodatkowymi dochodami z udzielania kredytów również po wyższych stopach, to rząd USA nie będzie mógł zrobić tego samego. Im wyższy zysk z obligacji skarbowych, tym większe odsetki od tych papierów wartościowych trzeba zapłacić. Jest to więc dodatkowe obciążenie budżetu. Według The Wall Street Journal wydatki rządowe związane z obsługą obligacji skarbowych od października 2021 do maja 2022 roku wyniosły 311 miliardów dolarów, czyli o 30% więcej niż w poprzednim analogicznym okresie. Rentowność 10-letnich obligacji wzrosła już do 4% i łatwo założyć, że przy stopach procentowych na poziomie 3-3,5% zbliży się ona do 5%. Oznacza to, że amerykańskie obligacje skarbowe stają się bardzo atrakcyjnym narzędziem inwestycyjnym, ponieważ 5% to bardzo wysoka rentowność tego typu aktywów. Ponadto jest to najbezpieczniejsza klasa aktywów. Inflacja prędzej czy później powróci do 2% w ujęciu rocznym, ale rząd USA będzie musiał płacić 5% przez 10 lat. Oczywiście rząd w każdej chwili może wykupić własne obligacje skarbowe, ale inwestorzy muszą się zgodzić na ich sprzedaż. Oznacza to dodatkowe obciążenie budżetu, który trzeba będzie zoptymalizować. Nie jest to jednak zbyt duży problem dla państwa przyzwyczajonego do życia z ogromnym długiem. Przypomnijmy, że obecnie wynosi on około 30 bilionów dolarów. Joe Biden doskonale zdaje sobie sprawę, że teraz są ważniejsze tematy niż kolejny wzrost długu publicznego. W listopadzie odbędą się wybory do Kongresu i pozycje Demokratów mogą ulec znacznemu osłabieniu, chociaż w tej chwili mają oni pełną kontrolę nad obiema izbami. Jednak im dłużej inflacja utrzymuje się na wysokim poziomie, tym większe niezadowolenie z działań rządu wyraża naród amerykański.