Na początku czerwca para EUR/USD zaktualizowała 5-letnie minimum cenowe, osiągając poziom 1,0349. Gdyby niedźwiedzie obniżyły cenę o dodatkowe 11 punktów, to 20-letni rekord cenowy zostałby zaktualizowany. Do tej pory niedźwiedzie EUR/USD miały wszelkie szanse, aby ponownie zbliżyć się do wieloletnich minimów. Raport o inflacji, który opublikowano w ubiegły piątek, pozwolił dolarowi po raz kolejny o sobie przypomnieć w obliczu gwałtownego wzrostu jastrzębich oczekiwań. Dlatego w tym tygodniu para może nie tylko zyskać przyczółek w obrębie 4. cyfry, ale także przetestować poziom wsparcia 1,0400. W takim przypadku rynek znów będzie mówił o perspektywach osiągnięcia parytetu.
Centralnym wydarzeniem tygodnia jest czerwcowe posiedzenie Rezerwy Federalnej. Wyniki dwudniowego spotkania zostaną ogłoszone w środę, po czym indeks dolara może ponownie wzrosnąć, po spadku do 101,30 pod koniec maja. W minionym tygodniu indeks stopniowo nabierał tempa w związku ze wzrostem rynku ropy i wprowadzeniem stanu wyjątkowego w Stanach Zjednoczonych (ze względu na potencjalny niedobór mocy wytwórczych energii elektrycznej). Piątkowy raport o inflacji był "ostatnim sygnałem", który pozwolił niedźwiedziom EUR/USD ostatecznie pokonać poziom wsparcia 1,0640 (linia Tenkan-sena na D1) i spaść do podstawy 5. cyfry.
Głównym przesłaniem piątkowej publikacji było to, iż inflacja w USA nie słabnie w "naturalny sposób", wbrew założeniom wielu ekonomistów, członków Fed, a nawet prezesa Jerome'a Powella, który pozwolił na odwrócenie sytuacji w drugim kwartale. Kwietniowe dane o wzroście indeksu cen towarów i usług konsumpcyjnych oraz PCE rzeczywiście odzwierciedlały spowolnienie wzrostu. Jednak sądząc po majowych wynikach, inflacja nadal jest "utrapieniem" dla Fedu, Białego Domu i zwykłych Amerykanów. Eksperci zakładali, że CPI będzie nadal spadać, podobnie jak w poprzednim miesiącu (z 8,5% w marcu do 8,3% w kwietniu). W rzeczywistości jednak indeks wzrósł o kolejne 0,3 punktu procentowego od wartości kwietniowej – do 8,6% w maju. Przede wszystkim wzrosły ceny nośników energii o 34,6% r/r. Ceny żywności również znacznie wzrosły – o 10%. Jest to najsilniejsze tempo wzrostu od marca 1981 roku. Zaraz po publikacji raportu średnia przemysłowa Dow Jones spadła o prawie 2,75%, osiągając 31 390 punktów.
Teraz wszystko w rękach Fedu. Inflacja w USA przestała być już problemem jedynie na konwencjonalnej Wall Street: w USA prawie wszystko drożeje w takim czy innym stopniu - od biletów do kina i biletów lotniczych po odzież i usługi medyczne. Ranking prezydenta USA Joe Bidena i Partii Demokratycznej spada i to przed połówkowymi wyborami do Kongresu, które odbędą się tej jesieni (Izba Reprezentantów i jedna trzecia senatorów zostaną ponownie wybrani w listopadzie). Wstępne sondaże sugerują, że Republikanie przejmą kontrolę nad izbą niższą Kongresu.
Innymi słowy, inflacja jest obecnie głównym problemem dla Fedu, więc rynki oczekują zdecydowanych działań ze strony członków banku centralnego. Do ostatniego piątku scenariusz bazowy zakładał gwarantowany wzrost stopy procentowej o 100 punktów (w czerwcu i lipcu o 50 punktów). Dalsze perspektywy wydawały się niejasne, zwłaszcza na tle protokołu z majowego posiedzenia Fed. Członkowie banku centralnego dyskutowali o możliwej przerwie po "kilku podwyżkach".
Oczywiście w tej chwili nie ma mowy o jakiejkolwiek przerwie. Po piątkowym raporcie wielu strategów walutowych dużych banków mówiło jednym głosem, że Fed będzie musiał podnosić stopę o 50 punktów na każdym posiedzeniu do końca roku. Niektórzy analitycy nie wykluczają również 75-punktowej podwyżki w lipcu lub wrześniu.
Jak widać, jastrzębie oczekiwania rynku znacznie wzrosły. Dlatego dolar stał się bardzo poszukiwany, zgodnie z zasadą handlową "kupuj plotki, sprzedawaj fakty". Jeśli członkowie nie spełnią "postawionych im oczekiwań", dolar znajdzie się pod presją. Ogólnie rzecz biorąc, byki dolarowe wpadają w pułapkę zawyżonych oczekiwań. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że przed ogłoszeniem wyników czerwcowego posiedzenia Fedu dolar nabierze rozpędu, a przyszłe perspektywy tej waluty będą zależeć od retoryki Powella i głównych tez komunikatu. Moim zdaniem Fed przyjmie maksymalnie "jastrzębią postawę" – przynajmniej w kontekście zapowiadanych 50-punktowych podwyżek do końca tego roku. W takim przypadku spadki EUR/USD mogą powrócić w okolice 5-letnich minimów (1,0349), po czym nastąpi próba przebicia się do bazy 3. cyfry.
Biorąc pod uwagę dominujące tło fundamentalne, krótkie pozycje na parze EUR/USD to absolutny priorytet. Wskazane jest, aby wykorzystać wzrost ceny do otwierania krótkich pozycji po korzystniejszej cenie. W obliczu "tchórzostwa" Europejskiego Banku Centralnego, każda decyzja Fedu w średnim terminie będzie korzystna dla dolara.