Nie trzeba się spieszyć ze sprzedażą złota. Groźba wojny na Ukrainie może wywołać nowy wzrost

Analityk szwajcarskiej firmy MKS PAMP przypomniał, jak aneksja Krymu w 2014 roku wpłynęła na cenę tego szlachetnego metalu i stwierdził, że najlepszy czas dla złota w obecnych warunkach wciąż nie nadszedł.



W połowie tego tygodnia ceny złota ponownie odnotowały imponujący wzrost, spowodowany kolejną eskalacją konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.



W poniedziałek rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało o wycofaniu części wojsk z terytoriów graniczących z Ukrainą. Jednak dzień później sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że w tej chwili liczebność wojsk rosyjskich wzdłuż ukraińskiej granicy nadal pozostaje wysoka.



Sugeruje to, że Kreml jeszcze nie jest gotowy do dyplomatycznego rozwiązania konfliktu, co oznacza możliwe ryzyko inwazji Rosji na Ukrainę.



Perspektywa rozpoczęcia przez Moskwę ofensywy na Kijów znowu zasiała panikę na giełdach. Strach przed wojną zwiększył atrakcyjność bezpiecznych aktywów.



We wtorek cena złota wzrosła o 0,8 proc., czyli o 15,30 USD. Na zamknięciu handlu uncja metalu kosztowała 1871,50 USD i osiągnęła najwyższą wartość od 11 czerwca.

Oprócz ryzyka geopolitycznego żółtemu kruszcowi sprzyjał spadek kursu dolara oraz rentowności 10-letnich amerykańskich obligacji skarbowych. Oba wskaźniki spadły wczoraj po publikacji protokołu ze styczniowego posiedzenia Fed, dotyczącego polityki pieniężnej.


Według raportu pozycja amerykańskiego banku centralnego okazała się mniej jastrzębia, niż oczekiwano. W ubiegłym miesiącu urzędnicy Fed postanowili, że w obliczu rosnącej presji inflacyjnej nadszedł czas na podwyżkę stóp procentowych, jednak zauważyli, że każda decyzja regulatora będzie zależała od analizy wzrostu cen.

Rynki są obecnie zaniepokojone tym, że Rezerwa Federalna nie może się zdecydować na bardziej agresywne działania, chociaż poprzednio już popełniła jeden polityczny błąd.

Amerykański bank centralny zbyt długo traktował inflację jako zjawisko przejściowe, co doprowadziło do kolejnego rekordu cen, które na tym etapie znajdują na najwyższym od 40 lat poziomie.

Z drugiej strony bardziej agresywna podwyżka stóp może doprowadzić do recesji. Tak więc obecnie Fed znalazł się w sytuacji bez wyjścia między młotem a kowadłem.

Spowolnienie gospodarcze oraz szalejąca inflacja pozytywnie wpływają na złoto. Istnieje opinia, że metal szlachetny i tak wygra, niezależnie od kursu wybranego przez regulator.

Obecne warunki, w których rośnie zarówno nieufność wobec polityki Rezerwy Federalnej USA, jak i napięcie w relacjach między Rosją a Ukrainą, są idealne dla wzrostu cen złotych sztabek — uważa Niki Shiels, analityk szwajcarskiej firmy MKS PAMP.

Zdaniem eksperta ewentualny atak Kremla na Ukrainę bardzo sprzyja złotu. N. Shiels przypomniał, jak rynek żółtego metalu zareagował na aneksję Krymu przez Rosję w 2014 roku. Wtedy maksymalny wzrost notowań złota wyniósł 140 USD.

Z powodu obecnego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego cena złota zwyżkowała na razie o około 80 dolarów. Jednak z uwagi na to, że złoto jest jednym z najlepszych instrumentów zabezpieczających przed ryzykiem wojennym, jego cena będzie rosła wraz ze wzrostem napięć między tymi dwoma krajami.

Analityk nie wyklucza, że na tym etapie wartość złota może wzrosnąć bardziej niż podczas wydarzeń sprzed 8 lat, ponieważ obecnie metal szlachetny ma dodatkowy impuls w postaci narastających ryzyk inflacyjnych.