Podnosząc stopę procentową, RBNZ ogłosił, że teraz "ma czas do namysłu", sugerując, że utrzyma wyczekującą postawę. Jednocześnie szef regulatora Adrian Orr zachował swój jastrzębi pogląd, zauważając, że do końca 2023 r. stopa ta powinna wynieść 2,5%.
Według ogólnych prognoz (zgodnych z prognozami Banku Centralnego Nowej Zelandii) kolejna tura podwyżek stóp procentowych nastąpi na pierwszym posiedzeniu w 2022 r. (w lutym). Biorąc jednak pod uwagę sformułowanie Orra, że teraz RBNZ "ma czas do namysłu", można przypuszczać, że Bank Centralny powróci do tej kwestii na drugim posiedzeniu w 2022 roku, czyli w kwietniu. W każdym razie fakt pozostaje faktem: Bank Rezerw Nowej Zelandii prowadzi najbardziej agresywną politykę wśród banków centralnych głównych krajów świata. Sprzyja temu wiele fundamentalnych czynników: od sytuacji epidemiologicznej w kraju (85% populacji jest w pełni zaszczepionych) po wzrost kluczowych wskaźników makroekonomicznych.
Przypomnę, że stopa bezrobocia w Nowej Zelandii w trzecim kwartale tego roku spadła do 3,4% - to najlepszy wynik na przestrzeni ostatnich 13 (!) lat. Większość ekspertów spodziewała się, że wskaźnik ten wyniesie 3,9%. Liczba zatrudnionych wzrosła od razu o 2% (w ujęciu kwartalnym), podczas gdy prognozowany wzrost miał wynieść 0,4%. W ujęciu rocznym komponent również znalazł się w "strefie zielonej", a jego wzrost wyniósł 4,2% (według prognoz wzrost miał wynieść 2,7%). Wzrósł również udział ludności aktywnej zawodowo – do 71,2% (poprzedni poziom wynosił 70,5%). Jeśli chodzi o dynamikę inflacji w Nowej Zelandii, to możemy mówić o rekordowych wartościach. Indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych skoczył do 2,2% kw/kw w trzecim kwartale tego roku. Wskaźnik pobił 10-letni rekord – ostatni raz CPI był na tym poziomie (w ujęciu kwartalnym) na początku 2011 roku. W ujęciu rocznym indeks również znalazł się w zielonej strefie, na poziomie ok. 4,9%. Oba komponenty komunikatu od kilku kwartałów z rzędu wykazują wzrostową dynamikę, odzwierciedlając wzrost presji na cenę.
Jeśli ta dynamika utrzyma się w IV kwartale br., nie ma wątpliwości, że RBNZ podniesie stawkę o kolejne 25 punktów bazowych na początku 2022 roku. Przynajmniej wielu ekspertów w to nie wątpi, zwłaszcza ze względu na komunikat końcowy z dzisiejszego posiedzenia. W towarzyszącym oświadczeniu wskazano, że bank centralny musi nadal ograniczać środki stymulacyjne "w celu utrzymania stabilności cen i utrzymania maksymalnego poziomu zatrudnienia".
Niemniej jednak można mówić z pewną ostrożnością o południowych perspektywach pary nzd/usd. Dolar amerykański jest poważnym i podstępnym przeciwnikiem, umacniającym swoją pozycję nie tylko dzięki wzrostowi jastrzębich oczekiwań, ale także dzięki zwiększeniu awersji do ryzyka na rynku. Traderzy reagują na załamanie tureckiej liry, która wczoraj odnowiła swoje dotychczasowe minimum w stosunku do dolara. Stało się to po tym, jak prezydent Turcji Recep Erdogan zaaprobował działania Banku Centralnego, który pomimo wzrostu inflacji w kraju nadal obniża stopy procentowe. Turecki przywódca obiecał, że nie podda się "globalnym manipulatorom finansowym", nawołującym do podnoszenia stóp procentowych.
Należy w tym zauważyć, że Erdogan wielokrotnie wzywał Narodowy Bank Centralny do podjęcia odwrotnych działań, czyli obniżenia stawek. W marcu br. ostatnia "jastrzębia" decyzja szefa Banku Centralnego była dla prezydenta ostatnią kroplą, po której głowa państwa tureckiego zastąpił "jastrzębia" Agbala "gołębiem" Szahabem Kavcioglu. Spełnił wszystkie oczekiwania Erdogana - we wrześniu Bank Centralny obniżył stopę do 18%, w październiku do 16%, w listopadzie do 15%. Tymczasem inflacja w kraju zbliżyła się do 20 proc.
Kolejny "czarny poniedziałek" dla tureckiej liry wpłynął również na inne pary walutowe. Wśród traderów pojawiły się obawy, że taka również będzie miała wpływ na inne rynki finansowe. Ze względu na takie założenia dolar zaczął cieszyć się zwiększonym popytem jako atut defensywny.
Tak niejednoznaczne dane fundamentalne na parze nzd/usd sugerują, że do sprzedaży należy podchodzić z ostrożnością. Kiwi gwałtownie spadł do dolnej linii wskaźnika Bollinger Bands na wykresie dziennym (0,6890), ale nie zdołał pokonać tej bariery cenowej. Krótkie pozycje będzie można rozważyć tylko w przypadku konsolidacji poniżej tego poziomu wsparcia. W tym przypadku na horyzoncie pojawi się kolejny (główny) poziom wsparcia 0,6800 (minimum bieżącego roku).