EUR/USD. Rozczarowujące dane z Chin, słabnący dolar i perspektywa spadku

Para EUR/USD nadal przebiła poziom 1,1800 podczas wtorkowej sesji azjatyckiej i skierowała się w kierunku kolejnego poziomu oporu 1,1830, który odpowiada dolnej granicy chmury Kumo w przedziale czasowym D1. Główny poziom oporu jest nieco wyższy, a mianowicie 1,1850, co z kolei odpowiada górnej linii wskaźnika Wstęgi Bollingera w tym samym przedziale czasowym. Dzisiejsze dane o wzroście inflacji w Europie mogą pchnąć cenę w kierunku powyższych celów. Zakłada się jednak, że korekta wzrostowa pary wynika przede wszystkim z rozczarowujących wyników sympozjum gospodarczego w Jackson Hole, podczas którego Jerome Powell wykazał niezdecydowanie co do perspektyw zacieśnienia polityki pieniężnej Fed, nie wykluczając jednocześnie ograniczenia programu QE w ciągu roku.

Warto zauważyć, że główna para walutowa oscylowała wczoraj w wąskim przedziale cenowym, na granicy 18. poziomu cenowego. Impuls korekcyjny faktycznie zanikł, dzięki czemu powstały wszystkie wstępne warunki do rozwoju spadku. Jednak niedźwiedzie nie były w stanie przejąć kontroli, więc para dryfowała w oczekiwaniu na kolejny bodziec informacji. Tło informacyjne pojawiło się już podczas wtorkowej sesji azjatyckiej i niestety byki dolarowe nie sprzyjały dolarowi amerykańskiemu.

Chiny opublikowały dziś rozczarowujące dane wskazujące spowolnienie w sektorze przemysłowym i nieprzemysłowym w kraju. Największa gospodarka świata ponownie zwalnia, odzwierciedlając możliwe spowolnienie globalnego wzrostu. Tak więc indeks PMI dla sektora przemysłowego wzrósł w lipcu do zaledwie 50,1 pkt. Wskaźnik po pierwsze nie osiągnął przewidywanej wartości (50,5), a po drugie zbliżył się do "czerwonej linii". Jak wiadomo, wskaźnik powyżej 50 oznacza rozwój sektora produkcyjnego, a poniżej tego poziomu wskazuje na jego redukcję. Wskaźnik aktywności w sektorze pozaprodukcyjnym Chin przekroczył tę linię, osiągając poziom 47 punktów. To najsłabszy wynik od lutego ubiegłego roku.

Opublikowane dziś dane odbiły się na pozycjach amerykańskiej waluty. Jerome Powell mówił podczas lipcowego posiedzenia Fed o ryzyku spowolnienia światowej gospodarki w związku z rozprzestrzenianiem się nowego szczepu koronawirusa. Dziś mamy kolejny sygnał potwierdzający słuszność takich założeń. Perspektywy zacieśnienia polityki pieniężnej Fed są również postrzegane przez pryzmat globalnego wzrostu gospodarczego, więc chińskie dane wywarły presję na dolara i to nie tylko w parze z euro: indeks dolara amerykańskiego spadł do 92,5 podczas wtorkowej sesji azjatyckiej, podczas gdy w zeszłym tygodniu przed wystąpieniem Powella był w okolicach 93,0. Główne pary dolarowe odpowiednio zmieniają swoją konfigurację.

Biorąc pod uwagę fakt, że nabywcom pary EUR/USD udało się przebić poziom oporu 1,1800, możemy przypuszczać, że korekta będzie kontynuowana, zwłaszcza jeśli dzisiaj europejska inflacja nie zawiedzie. Dynamika wzrostowa utrzyma się do czasu, gdy dolarowe byki odzyskają zaufanie dzięki mocnym danym NFP (publikacja zaplanowana na piątek) lub dzięki "jastrzębim" wypowiedziom przedstawicieli Fed.

Warto zauważyć, że podczas piątkowego przemówienia w Jackson Hole Jerome Powell faktycznie ogłosił zakończenie programu QE, mówiąc, że wskazane byłoby rozpoczęcie w tym roku ograniczania zakupów obligacji. Byki dolarowe potrzebowały jednak dodatkowych wskazówek co do terminu zaostrzenia parametrów polityki pieniężnej. Tutaj Powell nie spełnił "jastrzębich oczekiwań": jego zdaniem sam fakt zakończenia programu stymulacyjnego nie będzie miał żadnych konsekwencji dla podwyżek stóp procentowych. Innymi słowy, traderzy zmuszeni są pogodzić się z tzw. "gołębim taperingiem", choć wielu ekspertów, a nawet niektórzy przedstawiciele FRS przez cały sierpień dopuszczali możliwość zaostrzenia polityki pieniężnej już w przyszłym roku.

Pomimo przejściowego osłabienia dolara, priorytetem pozostaje kierunek spadkowy w średnim (a tym bardziej w długim) okresie. Przypominamy, że kolejne posiedzenie EBC odbędzie się 9 września, a jego wyniki wyznaczą wektor ruchu waluty euro. Dwa tygodnie temu główny ekonomista Banku Centralnego, Philip Lane, powiedział, że jest za wcześnie, aby omawiać zakończenie programu PEPP na wrześniowym posiedzeniu. Jednocześnie przypomniał, że realizacja polityki QE będzie kontynuowana w ramach programu APP. Lane narzekał również na słabe tempo wzrostu płac i po raz kolejny postawił tezę, że obecny wzrost inflacji w strefie euro jest przejściowy.

Naszym zdaniem Europejski Bank Centralny nadal będzie zajmował łagodniejsze i bardziej niezdecydowane stanowisko w porównaniu z Rezerwą Federalną. Dlatego, gdy tylko pierwsze emocje związane z wynikami sympozjum ekonomicznego ucichną, para EUR/USD ponownie znajdzie się pod presją.