We Francji i Niemczech wprowadzono lockdown. Szefowie tych krajów mówią, że wprowadzenie tak drastycznych środków spowodowane jest drugą falą koronawirusa, która przetoczyła się przez Europę. Wczoraj stało się jasne, że z dnia na dzień spodziewane jest zaostrzenie środków. Nawiasem mówiąc, tego rodzaju ograniczenia obowiązują już we Włoszech i Hiszpanii.
Według doniesień prasowych kanclerz Niemiec Angela Merkel miała w środę spotkać się z przywódcami krajów związkowych, aby omówić zamknięcie wszystkich restauracji i barów w jej kraju. Jeśli chodzi o szkoły i przedszkola, nie zostały one wymienione. W swoim przemówieniu w telewizji kanclerz zaznaczyła, że wszystko to działa tylko na korzyść niemieckiej ludności, wśród której bardzo szybko się rozprzestrzenia wirus. Władze Niemiec obawiają się, że system ochrony zdrowia, który wciąż boryka się z tym wyzwaniem, może się załamać w najbliższych tygodniach.
Ograniczenia w Niemczech (zamykanie barów, restauracji i teatrów) nadal planowane są od 2 do 30 listopada. Jednocześnie zdecydowano o pozostawieniu szkół otwartych. Sklepy będą pracowali z surowymi ograniczeniami.
Podobny przemówienie wygłosił zeszłej nocy Emmanuel Macron, który ogłosił powrót do poprzedniego lockdownu. W ciągu ostatniego tygodnia we Francji obowiązywała godzina policyjna. W piątek powinny wejść w życie nowe francuskie ograniczenia, zgodnie z którymi ludzie mogą wychodzić z domu tylko po to, by kupić niezbędne towary, skorzystać z pomocy medycznej i ćwiczyć nie dłużej niż godzinę dziennie. Wyjazd do pracy odbywa się tylko wtedy, gdy praca na odległość jest niemożliwa. Szkoły, podobnie jak w Niemczech, pozostaną otwarte. Przemieszczanie się obywateli będzie możliwe tylko na podstawie specjalnego dokumentu. Jednocześnie policja będzie monitorować przemieszczanie się ludzi i obecność tego dokumentu.
Trzeba przyznać, że konsekwencje ekonomiczne takiej decyzji i tak będą dość poważne. Najprawdopodobniej radykalne metody zahamują ożywienie gospodarcze, które obserwowano jeszcze tego lata. Oczywiste jest, że po wiosennym lockdownie nadal bardzo trudno jest światowej gospodarce osiągnąć poziom sprzed kryzysu, a w warunkach takich ograniczeń ryzyko podwójnej recesji wzrasta wielokrotnie. Nie trzeba dodawać, że wyeliminowanie możliwych konsekwencji zajmie lata.
Ogłoszenie dodatkowych ograniczeń w celu zwalczania koronawirusa mocno uderzyło w europejskie akcje w środę. Akcje europejskie osiągnęły najniższy poziom w środę od połowy czerwca. Euro spadło w stosunku do dolara. Zmiany dotknęły również ropy: w czwartek spadła jej cena. Dolar po nowych ograniczeń w Europie zyskuje na sile: na początku europejskiego handlu w czwartek praktycznie się nie zmienił, utrzymując swój niedawny wzrost.