Para euro-dolar zakończyła tydzień handlu na granicy 11 figury. Gwałtowny skok cen wynikał przede wszystkim z ogólnego osłabienia waluty amerykańskiej - statystyki europejskie w większości rozczarowały, więc euro nie miało wyraźnych argumentów za jego wzrostem. Jednak dolar nie miał wystarczających powodów do tak dużej dewaluacji. Według ekspertów kluczową rolę w kształtowaniu północnego impulsu ceny odegrał czynnik zakończenia tygodnia i miesiąca.
Kalendarz ekonomiczny pierwszego tygodnia lutego nie obfituje w wydarzenia. Głównym wydarzeniem tygodnia będą piątkowe Nonfarmy, które potwierdzą lub odrzucą negatywną dynamikę na amerykańskim rynku pracy. Pozostałe wskaźniki (oprócz wskaźnika produkcji ISM) mają charakter drugorzędny. Ale w pewnych okolicznościach mogą wpłynąć na parę eur/usd.
Tak więc w poniedziałek cała uwaga handlowców pary zostanie przywiązana do indeksu produkcji amerykańskiej ISM, który może znacznie zepsuć pozycje byków dolarowych. Przypomnę, że wskaźniki produkcji w USA nie były najlepsze, a fakt ten wywiera presję na amerykańską walutę. Na początku stycznia presja ta znacznie wzrosła - grudniowy ISM USA niespodziewanie spadł do 10-letnich minimów, osiągając 47,2 punktów. Indeks znajduje się poniżej kluczowego 50-punktowego poziomu od sierpnia, a od kwietnia ubiegłego roku obserwuje się stałą tendencję spadkową. Według prognoz wskaźnik powinien nieco wzrosnąć - z 48,1 do 49 punktów, ale de facto spadł do wieloletnich minimów - jest to najsłabszy wynik od czerwca 2009 roku. Tak znaczący spadek ogólnego wskaźnika wynikał przede wszystkim ze spadku produkcji - odpowiadający mu indeks spadł do 43,2 punktów po wzroście do 49,1 w listopadzie. I chociaż składnik cenowy indeksu ISM znacznie wzrósł (do 51 punktów), fakt ten nie wpłynął na ogólną reakcję rynku.
Warto zauważyć, że zgodnie z ogólnymi prognozami styczniowy wskaźnik ISM może wykazywać niewielki wzrost - do 48,5 punktów. I chociaż wskaźnik nadal pozostanie poniżej kluczowego 50-punktowego poziomu, dodatnia dynamika będzie wspierać dolara. W tym przypadku ważny będzie sam fakt, że wskaźnik wykazał wzrost.
W środę 5 lutego opublikowany zostanie indeks kompozytowy ISM dla sektora nieprodukcyjnego. Może również wpływać na eur/usd, choć nie tak znacząco jak indeks produkcyjny. Para może natychmiast zareagować na publikację tylko wtedy, gdy wynik znacznie odbiega od wartości prognozowanej - w jednym lub drugim kierunku. Zgodnie z ogólnymi oczekiwaniami wskaźnik wyjdzie na prawie takim samym poziomie jak w grudniu - na poziomie około 55 punktów.
W czwartek poznamy protokół z ostatniego posiedzenia EBC. Ten dokument prawdopodobnie nie zadowoli europejskiej waluty. Na styczniowym spotkaniu Christine Lagarde zajęła dość ostrożne stanowisko, a jej retoryka była dość łagodna. Ostrożnie oceniła wzrost inflacji w strefie euro i, jakby dla potwierdzenia swoich słów, inflacja bazowa zwolniła w styczniu do 1,1%. Najprawdopodobniej protokół z posiedzenia europejskiego organu regulacyjnego będzie łagodny, co spowoduje dodatkową presję na wspólną walutę.
A jednak Nonpharmy będą głównym wydarzeniem tygodnia. Warto przypomnieć, że poprzednie dane, które zostały opublikowane na początku stycznia, wywarły niejednoznaczne wrażenie. Prawie wszystkie składniki wypadły gorzej niż oczekiwano, odzwierciedlając spadkową tendencję na rynku pracy. Jedynie stopa bezrobocia pozostała taka sama, tj. około 3,5%. Jednak stopa bezrobocia nie reaguje tak szybko na obecną sytuację - wskaźnik ten odnosi się do opóźnionych wskaźników ekonomicznych. Dlatego pewien optymizm handlowców dotyczący niskiego bezrobocia jest przedwczesny, ponieważ więcej wskaźników operacyjnych nie jest tak optymistycznych - wszystkie elementy są poniżej prognozowanych wartości.
Zamiast wzrostu o 165 tys. (prognoza konsensusowa) tempo wzrostu zatrudnionych wzrosło o 145 tys. Ale liczba miejsc pracy w przemyśle wytwórczym spadła całkowicie (o 12 tys.). Wskaźnik po raz drugi w krótkim czasie "nurkuje" w obszar negatywny - w październiku spadł natychmiast o 49 tys. Szczególnie rozczarowujący były dane o inflacji Nonfarmów, a dokładniej poziom średnich godzinowych wynagrodzeń. Ten najważniejszy wskaźnik dla Fed wynosił około 0,1% miesięcznie (najgorszy wynik od września ubiegłego roku, kiedy spadł do zera) i 2,9% w skali rocznej (najgorszy wynik od lipca 2018 r.).
Według ogólnej prognozy, styczniowe Nonpharmy wykażą lepszy wynik. Tempo wzrostu zatrudnienia powinno wzrosnąć do 160 tys., a przeciętne wynagrodzenie godzinowe powinno powrócić do poziomu trzech procent. Jednocześnie tempo wzrostu osób zatrudnionych w sektorze produkcyjnym gospodarki może ponownie wykazywać wynik ujemny, choć nie tak znaczący jak w grudniu (wskaźnik musi się obniżyć o 4 tys.).
Jest oczywiste, że jeśli tym razem Nonpharmy rozczarują, dolar znów znajdzie się pod presją? Rezerwa Federalna nie będzie już w stanie "przymknąć oczu" na te trendy (tak jak to zrobił na styczniowym posiedzeniu), szczególnie, jeśli spadnie składnik inflacyjny Nonfarmów.
"Czynnik koronawirusa" wpłynie również ogólnie na dynamikę par dolarowych, a zwłaszcza na dynamikę euro/dolar. Alarmujące sygnały o rozprzestrzenianiu się wirusa i zwiększeniu liczby jego ofiar będą nadal ściśle monitorowane przez uczestników rynku. Beneficjentami tej sytuacji będą instrumenty ochronne, ale pytanie, czy dolar do nich dołączy, jest kwestią otwartą. Piątkowa dynamika pary EUR/USD sugeruje, że amerykańska waluta może nagle osłabnąć na całym rynku, pomimo utrzymujących się nastrojów unikania ryzyka. Warto zwrócić uwagę na to, że instrumenty ochronne (w szczególności jen i złoto) zostały aktywnie wzmocnione w piątek, odzwierciedlając paniczny nastrój inwestorów. Jednak dolar w tym kontekście "zawiódł". Sugeruje to, że amerykańska waluta może zostać "ofiarą", jeśli ogólne zaniepokojenie negatywnym wpływem epidemii na amerykańską gospodarkę będzie nadal rosło.
Z technicznego punktu widzenia byki tej pary muszą pokonać poziom 1.1120. W tym przypadku wskaźnik Ichimoku na codziennym wykresie może stworzyć byczy sygnał "Parada linii", otwierając drogę kupującym do granic 12 figury. W przypadku niedźwiedzi zadanie nie jest tak skomplikowane - muszą przywrócić cenę do poziomu 1,0980 (dolna linia Bollinger Bands na tym samym wykresie), a następnie umocnić się poniżej, aby potwierdzić siłę nastrojów niedźwiedzich.