W zeszłym tygodniu funt brytyjski wykazał pozytywną dynamikę, lecz poniedziałek był już dla niego fatalny. Stracił prawie 1% na cenie, a istnieje ryzyko dalszych spadków. Pesymizm inwestorów dotyczący sytuacji na rynku finansowym wzrasta w tempie równym szerzeniu się obaw związanych z koronawirusem.
Wielka Brytania została ewidentnie zmieciona przez drugą falę COVID-19. Główny doradca rządu ds. nauki jest przekonany, że konieczne jest pilne wprowadzenie środków restrykcyjnych, w przeciwnym razie w październiku będzie 50 000 nowych przypadków wirusa dziennie. Najgorsze jest jednak to, że dzienna liczba zgonów wyniesie 200 lub ponad. Biorąc pod uwagę smutne doświadczenie odcięcia brytyjskiej gospodarki, sytuacja dla funta szterlinga jest rzeczywiście krytyczna.
Poniższy wykres przedstawia dynamikę nowych potwierdzonych przypadków COVID-19 w Wielkiej Brytanii (x1 000 dziennie).
W niektórych regionach Wielkiej Brytanii wprowadzono już środki restrykcyjne. Jednakże inwestorzy obawiają się bardziej agresywnych środków rządowych mających na celu zwalczanie infekcji, gdyż obciążenie systemu opieki zdrowotnej pogłębia się każdego dnia. Budzi to wątpliwości co do szybkiego ożywienia gospodarki kraju.
Ponadto w wyniku pandemii loty między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią zostały wstrzymane. Według niektórych danych, szkody dla brytyjskiego PKB spowodowane przerwami w lotach między krajami w 2020 roku wyniosą 11 miliardów funtów (14,21 miliarda dolarów).
Eksperci wzywają władze do przywrócenia transportu między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi. Poza tym, aby kontrolować rozprzestrzenianie się wirusa, konieczne jest wdrożenie testów na COVID-19 na lotniskach. W przeciwnym razie gospodarka Wielkiej Brytanii może stracić 32 miliony funtów dziennie.
System testowania ograniczy kwarantannę i otworzy regionalne korytarze transportowe na rynkach Wielkiej Brytanii i USA, a to będzie miało pozytywny wpływ na gospodarkę Wielkiej Brytanii, jak powiedział szef British Airways Alex Cruz.
Linie lotnicze z niecierpliwością oczekują zniesienia ograniczeń dotyczących lotów transatlantyckich. Trasa Nowy Jork-Londyn przynosi British Airways ogromny dochód. W zeszłym roku na tej trasie sprzedano 7 milionów biletów. Według raportu, Wielką Brytanię co rok odwiedza około 4 mln Amerykanów.
Nie wiadomo, kiedy ograniczenia zostaną zniesione. Dodatkowo, Stany Zjednoczone zakazały wjazdu osobom, które nie są obywatelami Wielkiej Brytanii i które odwiedziły Europę w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Z kolei władze brytyjskie wprowadziły 14-dniową kwarantannę dla przybyszów ze Stanów Zjednoczonych.
Jakby tego było mało, na funcie ciąży niepewność związana z Brexitem.
Negocjacje między Wielką Brytanią a UE są trudne i nie osiągnięto jeszcze porozumienia, dlatego premier Boris Johnson zdecydował się pójść dalej. Jego rząd stara się przedstawić projekt legislacyjny, który pozwoliłby Wielkiej Brytanii odstąpić od szeregu punktów porozumienia, które kraj ten podpisał z UE w styczniu. W tym przypadku pan Johnson narusza prawo międzynarodowe. Wygląda na to, że chce trudnego "rozwodu" z UE. Jednak nie wszyscy popierają decyzję premiera. Pięciu byłych premierów, w tym Theresa May i inne ważne osobistości Partii Konserwatywnej, sprzeciwiło się takiemu posunięciu, zarzucając Johnsonowi, że działa na szkodę reputacji kraju.
Propozycja legislacyjna Johnsona pozwoliłaby brytyjskim ministrom jednostronnie decydować, które towary przywożone do Irlandii Północnej podlegałyby cłom. Poza tym otrzymają oni możliwość zniesienia unijnych zasad pomocy publicznej zawartych w Protokole w sprawie Irlandii Północnej oraz zniesienia odprawy celnej transakcji handlowych pomiędzy Irlandią Północną a Wielką Brytanią.
Bruksela z kolei obawia się niekontrolowanego przepływu towarów przez granicę i spadku konkurencji ze względu na brytyjskie dotacje dla ich firm. Eksperci są przekonani, że jeśli Johnson przeforsuje tę propozycję przez obie Izby, UE może zareagować, nakładając sankcje, w tym finansowe, a także pozywając Wielką Brytanię przed Europejski Trybunał. Wcześniejsza umowa określa, że Wielka Brytania musi podporządkować się temu sądowi przez kolejne 4 lata, a więc odmowa jej uznania przez Wielką Brytanię oznaczałaby dla niej kolejne naruszenie prawa międzynarodowego.